Odszedł Ludwik Jerzy Kern

- Zaczynał pracę jako dziennikarz w dziale rolnym Polskiej Agencji Prasowej, co traktował jako swoisty powód do dumy. Podkreślał, że to znakomity start życiowy dla poety - wspomina jego redakcyjny kolega z "Przekroju" Leszek Mazan. - Dumny był także z tego, że do "Przekroju" sprowadził go Konstanty Ildefons Gałczyński. Po nim właśnie objął we władanie słynną ostatnią stronę, kiedy Gałczyński przeprowadził się do Warszawy. Cała Polska czekała na humorystyczne perełki Kerna. Nie tylko wiersze, ale rubryki "O Wacusiu" czy "Prosimy nie powtarzać".

Zobacz także: Kraków: Duda, Kracik i Majchrowski będą kwestować

- To nie była satyra niszcząca, ale pomagająca zrozumieć świat. On nas wychowywał uśmiechem, żartem, dobrotliwą ironią - mówi Mieczysław Czuma, b. redaktor naczelny "Przekroju", który przepracował z Kernem 28 lat.

Ludwik Jerzy Kern był filarem zespołu redakcyjnego "Przekroju" przez ponad 30 lat - od r. 1948 do 82. Po przejściu na emeryturę był nadal współpracownikiem pisma, do momentu przeniesienia redakcji do Warszawy w r. 2002. Redagował dział "Rozmaitości", publikował wiersze (m.in. cykle: "Gry i zabawy ludu polskiego", "Imiona nadwiślańskie", "Świąteczny bukiet"), reportaże (m.in. z Wielkiej Brytanii, Indonezji i Japonii).

Cała Polska śpiewała też, nie zdając sobie być może z tego sprawy, jego piosenki - "Lato, lato", "Cichą wodę", "Nie bądź taki szybki Bill". Młodsze pokolenie uczyło się pięknego języka na dowcipnych książeczkach dla dzieci, jak "Ferdynand Wspaniały".

- Był także przeuroczym, przedowcipnym rozmówcą. Miał ogromne wyczucie słowa, a każdą ze swoich opowieści kończył celną puentą - wspomina Mazan.

A może to Ciebie szukamy? Zostań**miss internetu**województwa małopolskiego
Zobacz, jak** poruszać się po Krakowie**1 listopada
Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziśZobacz co mają do powiedzenia krakowianom**kandydaci na prezydenta