Tadeusz Burnagiel przyszedł na świat 16 czerwca 1912 r. we wsi Świdnik nad Dunajcem, bo wówczas jeszcze nie było Jeziora Rożnowskiego, którego okolice (gminy Łososina Dolna i Gródek nad Dunajcem) uchodzą za region sprzyjający długowieczności. Mieszka tam najwięcej nowosądeckich stulatków, a teraz już wyłącznie stulatek.
Takie dane potwierdzają Krystyna Rzeszowska, która kieruje działem emerytur w sądeckim Oddziale KRUS, i Anna Szaniawska, rzeczniczka prasowa ZUS w Krakowie.
Tadeusz Burnagiel był jednym z pięciorga rodzeństwa. Kiedy podczas setnych urodzin snuł wspomnienia, wyznał, że z dzieciństwa zapamiętał przyjazd taty z frontu I wojny światowej. Jego ojciec przywiózł swojej mamie obraz św. Jadwigi, jej patronki. Tadeusz obraz ten, niczym rodzinną relikwię, przekazał wnuczce, również Jadwidze.
Rodzina pana Tadeusza jest liczna. Z żoną, która zmarła 12 lat temu, wychował 5 dzieci. Doczekał się 18 wnucząt i 28 prawnucząt. Dwoje najmłodszych ma po 6 miesięcy, choć to nie bliźnięta.
Senior znad Jeziora Rożnowskiego nigdy nie był wojsku. Na wojnę nie poszedł, bo w dzieciństwie chorował i stracił jedno płuco, a później cudem przeżył wypadek, któremu uległ, jeżdżąc na rowerze do Nowego Sącza - tam bowiem w zakładzie rzemieślniczym uczył się zawodu krawca.
Niemal do ostatnich chwil życia zachował sprawność umysłu i ciała. Jeszcze tej jesieni grał skoczne melodie na ulubionej harmonijce ustnej, którą nazywał organkami. W środę wieczór poczuł się słabo. Trafił do szpitala. W czwartek już nie żył. Na dzisiejszy pogrzeb przybywają krewni, nawet ci mieszkający poza Polską.