Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz. Po wypadku w pracy amputowano mu nogę, ma zmiażdżoną miednicę, ledwo przeżył! Czy szefostwo firmy zachowało się skandalicznie?

Paweł Mocny
Paweł Mocny
Po wypadku w Olkuszu amputowano mu nogę, ma zmiażdżoną miednicę, ledwo przeżył - zdjęcie poglądowe
Po wypadku w Olkuszu amputowano mu nogę, ma zmiażdżoną miednicę, ledwo przeżył - zdjęcie poglądowe Paweł Mocny / Pexels
Pracownik olkuskiej firmy zajmującej się produkcją paneli ogrodowych otarł się o śmierć. Po wypadku przy pracy mężczyźnie wysiadły nerki, jelita i wątroba. Doznał także złamania miednicy. W szpitalu przeszedł cztery poważne operacje a jego noga została amputowana. Jak podkreśla nasz informator najbardziej skandaliczne w całej sytuacji jest zachowanie przedstawicieli firmy, w której pracował. Wg. niego mężczyźnie została przydzielona praca, do której nie został przeszkolony a po wypadku nikt nie wezwał karetki.

Wypadek w pracy w firmie w Olkuszu. Mężczyzna ciężko ranny

Do zdarzenia doszło na początku sierpnia w firmie Grandel zajmującą się produkcją paneli ogrodowych. Spółka swoją siedzibę ma w Warszawie. Magazyn główny jest natomiast w Olkuszu.

- Stało się to na hali produkcyjnej. Praca Łukasza polegała na tym, że ciął drut i zakładał go na odpowiednią maszynę. Spadła na niego rolka z maszyny. Przy urządzeniu pracował krótko, nie wiedział, jak go obsługiwać a obok nie było żadnego innego pracownika firmy, który mógłby mu pomóc – relacjonuje nasz informator.

Nasz informator w obawie przed zemstą ze strony spółki poprosił, aby nie ujawniać ani jego imienia ani relacji, która łączy go z poszkodowanym mężczyzną.

40-letni pracownik doznał złamania miednicy a jego jelita, nerki i wątroba nie pracowały.

- Rodzina nawet nie wiedziała, że doszło do wypadku. Dowiedzieli się dopiero od niego samego, bo zadzwonił po kilku godzinach, lecz zdążył podać jedynie informacje, że jest w szpitalu, bo co chwilę tracił przytomność – informuje nasz rozmówca.

Jak relacjonuje nasz informator ani szefostwo ani żaden z pracowników firmy ani nie wezwał pogotowia ani nie poinformował policji czy inspekcji pracy.

- Szefostwo było na miejscu. Widzieli cały wypadek i wiedzieli co się stało. Kazali mu jechać do szpitala taksówką. To jest chore – mówi informator.

W szpitalu dwukrotnie amputowano 40-latkowi nogę. Najpierw do połowy łydki a później także kolano. Z Nowego Szpitala w Olkuszu przeniesiono go do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie niedawno wybudził się ze śpiączki.

Sprawa została zgłoszona policji dopiero przez bliskich poszkodowanego mężczyzny. Stamtąd trafiła ona do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie.

- Decyzją Okręgowego Inspektora Pracy w Krakowie rozpoczęto badanie przyczyn i okoliczności wypadku. Czynności kontrolne są w toku, a o ich wynikach będę mogła poinformować po ich zakończeniu – zaznacza Anna Majerek, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie.

Jak podaje rzeczniczka instytucji zgłoszenie wpłynęło 7 sierpnia, czyli cztery dni po wypadku.

Skontaktowaliśmy się z firmą Grandel, aby dowiedzieć się jak cała sytuacja wyglądała z ich perspektywy. Jedyne co usłyszeliśmy to to, że w tej sprawie prowadzone jest śledztwo, więc na ten moment nie chcą udzielać żadnych informacji.

- Firma nie zgłosiła sprawy policji. Od rodziny, które domaga się wyjaśnień albo nie odbierają telefonu albo rozłączają się po usłyszeniu, kto dzwoni – zaznacza informator.

Zagrożenie konfliktem atomowym jest realne - Rozmowa Oleny Zborovskiej z Mroslavem Gaiem

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska