Mieszkaniec ul. Baczyńskiego na os. Młodych w Olkuszu zamontował na miejskiej latarni kamery. Przewody przez balkon doprowadził do swojego mieszkania. Sąsiadom nie do końca spodobał się ten pomysł, bo poczuli się inwigilowani. Nie wiedzieli o co chodzi.
Po tym, jak zdjęcia prywatnego monitoringu trafiły na lokalne strony interentowe w sieci, wśród zawrzało. - Pytanie kto to zamontował i w jakim celu? Według mnie jeśli jest monitoring, to powinien być pod kontrolą służby mundurowej. Najgorsze jest to, że to samowola i nikt o niczym nie wie - zauważa pani Iza.
Pan Paweł z kolei pyta: - Jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia, to według mnie nie powinien widzieć w nich problemu. Co one tam przeszkadzają? - mówi. Pan Jakub odpowiada: - To, że ktoś sobie może nie życzyć być nagrywanym i obserwowanym. Poza tym jeśli ktoś to zrobił w dobrej wierze, dla dobra mieszkańców, niech pokaże pozwolenie i umieści informację, kto założył kamery i w jakim celu. I po problemie.
Echa dyskusji mieszkańców o nowych urządzeniach dotarła do sprawcy całego zamieszania. Nie spodziewał się, że wywoła takie kontrowersje. Paweł Wroński kamery zainstalował urządzenia w trosce o swoje samochody. Niedawno najpierw wandale uszkodzili jedno z jego aut, a kilka dni później ktoś porysował drugi pojazd. - Nie mam zamiaru takich rzeczy tolerować - podkreśla mężczyzna.
Jednocześnie uspokaja, że nie miał zamiaru śledzić ludzi. Miało to jedynie pomóc w ustaleniu ewentualnych sprawców zdarzeń. - Zapis z kamer jest możliwy do odtworzenia 12 dni do tyłu po czym jest automatycznie kasowany i nie mam zamiaru co dwa tygodnie kupować dysku twardego, żeby archiwizować nagrania - zapewnia mężczyzna.
Sprawa stała się na tyle głośna, że sprawą zainteresował się Urząd Miasta i Gminy (pas drogowy, na którym stoi latarnia należy do gminy) i firma Tauron, która jest właścicielem słupa. - Zapytaliśmy Tauronu, czy wydawali stosowne pozwolenie na montaż monitoringu. Otrzymaliśmy informację, że takiego pozwolenia nie było - informuje Michał Latos z olkuskiego urzędu.
Po rozmowie z urzędnikami przedstawiciele firmy Tauron skontaktowali się z właścicielem monitoringu i wyjaśnili mu całą procedurę załatwienia pozwolenia. Po tej rozmowie właściciel zdemontował monitoring. Kamery wisiały niecały tydzień.
- Ja rozumiem, że mogło chodzić w tym przypadku o bezpieczeństwo mieszkańców i ich samochodów, ale nie można przy okazji łamać prawa i samowolnie wieszać kamer w publicznej przestrzeni - komentuje Michał Mrówka, radny i mieszkaniec os. Młodych.