Czytaj także:
Ludzie boją się, że sąsiedztwo zakładu zajmującego się utylizacją odpadów może mieć zgubne skutki dla ich zdrowia. Zaczęli mówić o swoich obawach po środowym incydencie kiedy to straż pożarna i policja interweniowały, gdy ze składowiska zaczęły unosić się opary amoniaku i zapach zaczął być nie do zniesienia.
- Ten fetor unosi się cały czas, raz mniejszy, raz większy. Musimy uszczelniać wentylację, żeby w domach wytrzymać. Boimy się o dzieci. Wykończą nas tymi smrodami, przecież zakład cały czas się rozbudowuje - skarżyli się mieszkańcy Korzennej.
Wójt zadeklarował, że samorząd i władze gminy mogą ze swojej strony pomóc jedynie w tym zakresie, że zmienią plan zagospodarowania przestrzennego dla terenu wokół Mo-Bruku w ten sposób, aby ograniczyć dalszą rozbudowę bazy składowiska.
- Taką procedurę trzeba jednak przygotować. Zmiana planu kosztuje około pół miliona złotych i trzeba sobie zdać sprawę z tego, że nie możemy zakazać działalności firmie, która prowadzi zakład legalnie, możemy jedynie próbować ograniczyć rozrost tej działalności jeśli jest dla mieszkańców uciążliwa - tłumaczył Skowron.
- Nie rozumiem tego. Jeśli przeciętny Kowalski w swoim ogródku narobiłby takiego smrodu, to na pewno prędko zostałby ukarany, a tu nie ma siły na człowieka, bo jest wpływowy? - pytał jeden z uczestników spotkania.
Pomiary jakie wykonała straż pożarna w środę wieczorem nie wykazały stężenia amoniaku, które uzasadniałoby ewakuację ludzi. Ci jednak na własną rękę wywozili dzieci jak najdalej od składowiska.
- Będziemy ponownie wnioskować do urzędu marszałkowskiego o decyzję, która zobowiąże Mo-Bruk do zadaszenia składowiska w Korzennej. Zadaszone byłoby bezpieczniejsze - powiedziała wczoraj Ewa Gondek, kierowniczka sądeckiej delegatury WIOŚ.
Na spotkaniu nie było nikogo z przedstawicieli firmy. Józef Mokrzycki nie chciał z nami rozmawiać. Odesłał nas do biura prasowego Mo-Bruku w Warszawie. - Nikt nie ukrywa faktu, że jeden z pracowników firmy popełnił błąd polewając wodą skład odpadów z obróbki aluminium. Bolejemy nad tym, że tak się stało i decyzją władz spółki zostaną podjęte wszelkie możliwe działania aby podobne incydenty nie miały miejsca w przyszłości. Dziś hałda jest przysypana i zabezpieczona. Ale zawsze jesteśmy otwarci na rozmowę i gotowi do wyjaśnień - powiedział nam Michał Szewczyk z warszawskiego biura prasowego spółki Mo-Bruk.
Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!
"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!