Precedensowa sprawa dotyczy wydarzeń z przełomu 2011 i 2012 roku, kiedy to WIOŚ podjął kontrole interwencyjne zakładu w Niecwi, utylizującego m.in. niebezpieczne odpady. Stało się to w wyniku doniesień okolicznych mieszkańców, którzy skarżyli się na ostrą woń amoniaku w powietrzu.
Przybyła na miejsce straż pożarna zlokolizowała emisję oparów, wskazując teren firmy Mo-Bruk. Rzecznik spółki Michał Szewczyk wyjaśniał wówczas, że amoniak dostał się do atmosfery po tym, jak jeden z pracowników zakładu przypadkowo polał wodą tzw. zgary aluminiowe.
Inspektorzy ochrony środowiska zjawili się w Mo-Bruku 24 listopada, 8 i 29 grudnia 2011 r. Według Ewy Gondek, kierowniczki WIOŚ w Nowym Sączu, dalsze kontrole interwencyjne zostały uniemożliwione przez prezesa firmy Józefa M. Dlatego 8 lutego 2012 r. złożyła zawiadomienie do nowosądeckiej prokuratury.
Po śledztwie prokuratura sporządziła akt oskarżenia przeciw prezesowi i właścicielowi spółki z Niecwi.
Pierwsze posiedzenie Sądu Rejonowego w Nowym Sączu w tej sprawie miało miejsce na początku września. Pełnomocnik Józefa M. wnioskował wówczas o zaprzestanie postępowania sądowego, dowodząc, że nie doszło do naruszenia prawa opisanego w akcie oskarżenia. Sąd wniosek odrzucił jednak, wyznaczając pierwszą rozprawę na 23 października.
Wczoraj zwróciliśmy się o komentarz do prezesa Mo-Bruku. Ten odmówił wypowiedzi, odsyłając nas do rzeczniczki spółki Izabeli Górnickiej. Ta zapowiedziała komentarz na dziś.
Przez dwa lata mogą wozić odpady
Wiosną 2012 r. mieszkańcy Florynki nie wpuścili na żwirowisko ciężarówek Mo-Bruku z utylizowanymi odpadami z tego zakładu.
Protest przyniósł efekty, ponieważ od tamtej pory na teren o powierzchni 1,2 ha nie wjeżdżały auta z Niecwi. Sytuacja zmieniła się na początku września tego roku, kiedy kilka ciężarówek wysypało zawartość naczep. Mieszkańcy interweniowali u wójta Grybowa Piotra Kroka i kolejne samochody Mo-Bruku do Florynki nie przyjechały. Wójt nie potwierdza, czy był to efekt jego interwencji.
Dodaje, że zgodnie z umową Mo-Bruk może rewitalizować żwirowisko do wiosny 2015 r. Kłopot w tym, że nie wiadomo, czym je wypełnia. WIOŚ utrzymuje, że powinien to kontrolować urząd, gmina tłumaczy, że nie czuje się kompetentna. Firma Mo-Bruk powołuje się na opinię Instytutu Badawczego Dróg i Mostów, z której wynika, że granulat cementowy, wykorzystywany do rekultywacji terenu, jest zupełnie nieszkodliwy dla środowiska.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+