MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Opowieść zimowa Szekspira miała swoje źródła nad Wisłą

Mariusz Grabowski, Elżbieta Podolska
Czy William Szekspir, jeden z gigantów w dziejach światowej literatury, czerpał z historii Polski? Czy opowieść o księciu mazowieckim Siemowicie III stanowi kanwę jednej z jego późnych tragedii? O polskich tropach u autora "Opowieści zimowej" piszą Mariusz Grabowski i Elżbieta Podolska

Szekspir nie ma szczęścia do biografów i literackich krytyków. Nie dość, że powątpiewają w autorstwo większości przypisywanych mu dzieł, to jeszcze w przypadku tych, które napisał na pewno, zarzucają mu dość bezceremonialne korzystanie z dorobku innych. Pal licho zresztą, czy "Hamleta" napisał osobiście, czy zrobił to za niego Christopher Marlowe, literackie wycieczki Szekspira stanowią temat na fascynujący historyczny kryminał. Zwłaszcza że tropy jego wyobraźni prowadzą też do średniowiecznej Polski.

Mało kto wie, że pewna część naszej historii zapisana jest na kartach "Zimowej opowieści", jednej z późniejszych tragedii Szekspira, spisanej ok. 1610 roku (skatalogowanej jako "romans"). Jak poznał tę historię, kiedy o mediach, internecie nie było jeszcze mowy, to prawdziwa ciekawostka. Jedna z hipotez mówi, że dramaturg przeczytał romans pasterski autorstwa Roberta Greene'a z 1590 roku, który wplata wątki dramatyczne z historii księcia mazowieckiego Siemowita III i jego rzekomo niewiernej żony Ludmiły. Szekspir jednak prawdopodobnie stwierdził, że nikt nie zna Polski i pewnie nawet nie wie, gdzie takowa leży, więc bez skrupułów przeniósł akcję na Sycylię, a bohatera, zamiast Polakiem, uczynił Czechem. Resztę opowieści pozostawił właściwie nie zmienioną.

"Zimowa opowieść" to tragikomedia mówiąca o miłości, zdradzie, okrucieństwie, czyli tym wszystkim, co tak naprawdę fascynuje nas w losach ludzkich bez względu na czas powstania. Nawet ci, którzy dobrze znają ten dramat, nie zastanawiają się, kim rzeczywiście był główny bohater. Jego tropem ruszył znawca geografii, kultury i duchów polskich Jerzy Sobczak. Autor wielu książek krajoznawczych i historycznych, pisząc pracę na temat duchów w polskich zabytkach (pojawi się w księgarniach na początku przyszłego roku), znalazł szekspirowskie echa w ruinach w Rawie Mazowieckiej. - Zawsze staram się odnaleźć postaci historyczne, które mogą się kryć za tymi duchami - mówi Jerzy Sobczak. - Tak było i tym razem. Zacząłem badać przeszłość Siemowita III i jego małżonki. Tym bardziej mnie to zainteresowało, kiedy dowiedziałem się, że to właśnie ich krwawą historię opisał Szekspir.

Jerzy Sobczak jak rasowy detektyw nie daje się zwieść podaniom i legendom, tylko przesiaduje w bibliotekach, rozmawia z kustoszami, historykami, aby jak najpełniej przywrócić duchowi jego tożsamość. I to tutaj, w kurzu archiwów, w kronikach Janka z Czarnkowa, XIV-wiecznego kronikarza (a z zawodu podkanclerzego koronnego i archidiakona gnieźnieńskiego), odnalazł zapis, ten sam, który po latach zawędrował nad Tamizę. Wedle naszego dziejopisa, ok. 1366 roku na zamku w Rawie Mazowieckiej doszło do tragedii: zazdrosny mąż, choć książęcej proweniencji, Siemowit III, uwięził tu swoją niewierną małżonkę imieniem Ludmiła, a następnie udusił, nie bacząc na protesty przerażonych dworzan i klątwę duchownych.

Przylądek Nieprzejednany: tragiczny rejs krakowian

Konsekwencje okrutnego mordu Siemowita trwają do dzisiaj. Oto w jesienne wieczory z chwilą zapadnięcia zmroku przy ruinach zamkowych ukazuje się postać młodej niewiasty. Jej pojawieniu się towarzyszą podmuchy chłodnego wiatru. Podąża wokół czworoboku murów, zatrzymując się na dłużej przy wieży zamkowej, w miejscu, gdzie widoczne jest wejście, usytuowane wysoko w górze. Niektórzy świadkowie twierdzą, że widmo wydaje wtedy ciche, żałosne westchnienia: "Jam niewinna". Temu ostatniemu zresztą nie musimy do końca wierzyć, bowiem taki opis znajdziemy w wielu legendach polskich zamków i pałaców.

Przyjrzyjmy się CV naszego szwarccharaktera: syn Siemowita II, książę czerski, rawski i liwski. Z pierwszej żony, Eufemii, miał dwóch synów, panujących później na Mazowszu, i dobrze znanych czytelnikom z "Krzyżaków" - Janusza i Siemowita. Paweł Jasienica scharakteryzował go następująco: "Owdowiawszy, ożenił się powtórnie ze słynną z urody księżniczką śląską Ludmiłą, którą bardzo kochał. Ktoś jednak puścił po kraju plotkę o rzekomej niewierności księżnej. Siemowit dowiedział się o tym, kazał uwięzić brzemienną żonę w zamku rawskim i w kilka miesięcy po urodzeniu syna udusić. Czynu swego podobno żałował i do śmierci odprawiał pokuty. Jednego z domniemanych uwodzicieli schwytał, włóczył końmi i powiesił. Dziecko imieniem Henryk chowało się u niańki na wsi pod Rawą. Pewnej nocy porwało go dwóch nieznanych jeźdźców".

Nie dziwmy się zatem, że Szekspira zafascynowała ta opowieść, pełna zdrady, krwi i grze-sznych namiętności. I że mając świadomość schyłku żywota (w 1610 roku stuknęło mu 46 lat, co wówczas uchodziło za wiek wielce sędziwy), postanowił ukuć z niej uniwersalną gawędę o naturze ludzkiej. A że nieco pozmieniał fakty (choćby płeć wspomnianego przez Jasienicę potomka, który w "Zimowej opowieści" jest dziewczynką)? Cóż, takie jest prawo artysty. - Henryka porwali ludzie jego przyrodniej siostry Małgorzaty, która była wówczas już żoną Kaźka, księcia słupeckiego i wnuka Kazimierza Wielkiego - wyjaśnia historyczne detale opowieści Jerzy Sobczak. - Prawdopodobnie bała się o losy swojego 3-letniego brata. Co wyszło mu tylko na dobre, bowiem na dworze otrzymał on wychowanie godne księcia.

Dodajmy więc, że kiedy po latach zjawił się nagle na rawskim zamku, okazało się, że jest jak kropla wody podobny do ojca - Siemowita III. Legenda powiada, że ten zrozumiał wówczas, iż skazał na śmierć niewinną Ludmiłę i żeby odpokutować grzechy, postanowił pomóc synowi w karierze.
Ale pozytywne zakończenie tej tragedii Szekspira już raczej nie interesowało. A Henryk został biskupem płockim i choć sakry honorowo nie przyjął, robił karierę jako duchowny dyplomata. Jego sukcesem było pogodzenie Władysława Jagiełły i jego stryjecznego brata księcia Witolda, który przebywał na wygnaniu u Krzyżaków. Tam poznał siostrę Witolda Ryngallę, którą, nie bacząc na sutannę, poślubił. Szczęście nie trwało długo, bowiem po niecałym roku nagle zmarł. Mówiono o tym, że został otruty przez żonę. I co ciekawe, on także trafił do literatury, ale tylko nadwiślańskiej - na karty "Krzyżaków" Henryka Sienkiewicza. - I to właśnie o nim, biskupie płockim, opowiadał Maćko z Bogdańca w Tyńcu w gospodzie Pod Lutym Turem - uzupełnia naszą opowieść Jerzy Sobczak.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Podrobili 17 tys. ton paliwa, staną przed sądem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska