Plan był taki, aby od 1 września szynobusy kursowały do Balic co 30 minut. Dzięki inwestycji wartej prawie 350 mln zł, obejmującej m.in. elektryfikację linii, czas przejazdu z centrum Krakowa na lotnisko miał wynieść ok. 20 min. Już w czwartkowym wydaniu "DP" sygnalizowaliśmy problemy z tą modernizacją. Linia miała być dwutorowa na całej 12-kilometrowej trasie. Okazało się jednak, że na odcinku 1200 metrów pociągi będą jeździć tylko jednym torem. Co więcej, Marek Sowa, marszałek Małopolski, przyznał, że ma wątpliwości, czy wykonawcy dotrzymają terminu.
Kolejarze z PKP PLK dopiero wczoraj przestali jednak zaklinać rzeczywistość i przyznali oficjalnie, że "z winy wykonawcy możliwe jest przesunięcie terminu uruchomienia pociągów z Krakowa do Balic".
Według Mirosława Siemieńca, rzecznika PKP PLK, firma Astaldi jeszcze w lipcu zapewniała, że prace idą zgodnie z planem. - W ciągu ostatnich dwóch tygodni wykonawca nie zakończył jednak wszystkich prac, pomimo interwencji PKP PLK i propozycji wsparcia - dodaje rzecznik. W PKP PLK tłumaczą, że wciąż nie jest gotowy m.in. system sterowania ruchem kolejowym. Nie są jednak w stanie powiedzieć, kiedy uda się go uruchomić.
- Cały czas mobilizujemy wykonawcę do jak najszybszego zakończenia wszystkich robót. Zobaczymy, jak sytuacja będzie wyglądała na początku przyszłego tygodnia i wtedy będziemy mogli powiedzieć, kiedy cała inwestycja się zakończy - dodaje Siemieniec, informując jednocześnie, że kolejarze będą chcieli wyekzekwować od wykonawcy kary umowne.
W Astaldi uważają oskarżenia kolejarzy za bezpodstawne. Przekonują, że już 14 lipca wszystkie zasadnicze prace zostały zakończone. - Teraz wykonujemy tylko roboty dodatkowe, zlecone przez PKP PLK, m.in. wymianę kruszywa wokół torowiska na fragmencie trasy - mówi Aleksandra Kralkowska, dyrektor ds. rozwoju biznesu Astaldi w Polsce. Odnosi się też do zarzutu kolejarzy, że na odnowionej trasie nie został m.in. uruchomiony system sterowania ruchem. - Zostałby uruchomiony, gdyby kolejarze nie mieli problemów z dostarczeniem odpowiedniego zasilania do tego systemu. Problem jest, ale za jego rozwiązanie nie my odpowiadamy, tylko właśnie spółka PKP PLK - dodaje Kralkowska.Mirosław Siemieniec mówi, że mimo wielu niedociągnięć, teoretycznie 1 września pociągi mogłyby zacząć kursować do Balic, ale w ograniczonym zakresie, czyli nie jak zakładano co 30 minut, tylko np. co godzinę. I zapewne z mniejszą prędkością. Ale na to nie zgadza się przewoźnik, Koleje Małopolskie. - Nie uruchomimy pociągów, dopóki trasa nie będzie w pełni gotowa. Albo ruszamy, tak jak zakładaliśmy, albo w ogóle - zaznacza Ryszard Rębilas, prezes Kolei Małopolskich.
Wszystko wskazuje więc na to, że pociągi do Balic pojadą najwcześniej w połowie września. Niewykluczone, że Koleje Małopolskie będą domagać się odszkodowania od PKP PKL.
