Do naszej redakcji zgłosiła się grupa oburzonych Czytelników. Tłumaczyli, że każdego dnia są świadkami awantur, do których dochodzi pomiędzy pieszymi a kierowcami przejeżdżającymi przez Rynek. "Gazeta Krakowska" wspólnie z oświęcimską drogówką przeprowadziła specjalną akcję, której celem jest uzmysłowienie kierowcom, kto faktycznie na Rynku ma pierwszeństwo. Patrol ustawił się zaraz przy naszej redakcji przy Rynku Głównym 1. W ciągu niespełna godziny policjanci zatrzymywali kilkadziesiąt samochodów. Średnio co dwie minuty ktoś łamał przepisy.
Chrzanowskie: zabił pieszego i uciekł z miejsca wypadku
Co ciekawe, żaden z kierowców nie wiedział, jaka prędkość jest dozwolona w tym miejscu.
- Jest to strefa, w której samochody powinny jechać nie szybciej niż 20 kilometrów na godzinę, a pieszy ma tutaj pierwszeństwo - tłumaczy Małgorzata Jurecka, rzeczniczka komendanta powiatowego policji. Dodaje jednak, że również piesi powinni zachować tutaj ostrożność. - Co prawda, mają pierwszeństwo, ale nie oznacza to, że mogą wtargnąć na jezdnię - zaznacza Małgorzata Jurecka. Mariusz Grabowski, instruktor jazdy z Oświęcimia, przyznaje, że wielu kierowców na Rynku traci głowę.
- Ile już razy widziałem, jak matka z małym dzieckiem musi czekać, zanim przejdzie na drugą stronę ulicy, aż przejedzie sznur samochodów - mówi Grabowski. - Ja swoim kursantom zawsze w tym miejscu nakazuję się zatrzymać. Każdy kierowca kierowca powinien tak postąpić, bo tak nakazują przepisy. Piesi domagają się surowych kar dla kierowców niestosujących się do przepisów. - Wczoraj stałam tutaj dobre pięć minut, zanim jakiś łaskawy pan mnie puścił. Przecież tak nie można - mówi Marta Czerwik z Oświęcimia. - Nie wiem, kto im dał prawo jazdy, lecz z całą pewnością powinni jeszcze raz podejść do egzaminu - dodaje oburzona kobieta.
Policja ostrzega, że może wlepić nawet 500 złotych mandatu i wręczyć osiem punktów karnych w zależności od przewinienia kierowcy. - Naszym celem nie jest jednak karanie, ale uświadamianie kierowcom, że popełniają wiele błędów, w szczególności na Rynku - tłumaczy Małgorzata Jurecka. - Tym razem, w ramach wspólnej akcji z "Gazetą Krakowską", wszystkich zatrzymanych do kontroli kierowców jedynie pouczaliśmy. Następnym razem nasi funkcjonariusze nie będą już tacy pobłażliwi - zaznacza. "Gazeta Krakowska" apeluje do kierowców, by pamiętali o strefie specjalnej na Rynku.
A może to Ciebie szukamy? Zostań**miss internetu**województwa małopolskiego