Oświęcim: obwodnica zbiera śmiertelne żniwo

Skrzyżowanie ulicy Zatorskiej i Grojeckiej w Zaborzu. Ford fiesta stoi na czerwonym świetle. W samochodzie siedzi 20-letni kierowca, jego 59-letnia matka i 54-letni ojciec. Chłopak próbuje włączyć się na drogę krajową. Kiedy jest już na środku skrzyżowania, nagle nadjeżdża z kierunku Zatora rozpędzona scania. 20-latek nie ma już szans, aby uciec. Samochód ciężarowy z naczepą wpada wprost w osobówkę. Uderza z ogromną siłą w lewy bok od strony kierowcy.

Auto wielokrotnie obraca się wokół własnej osi. W pewnym momencie matka kierowcy wypada z samochodu przez tylną szybę. Upada kilkanaście metrów od wraku samochodu. Kobieta ginie na miejscu. Ojciec wraz z synem trafiają do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Zarówno kierowca forda, jak i 43-latek z Kamieńska, który prowadził samochód ciężarowy, zapewniają, że wjechali na skrzyżowanie na zielonym świetle. Teraz ich wersje są weryfikowane.

To już kolejny wypadek śmiertelny na tym odcinku drogi krajowej nr 44. Policja zamierza stworzyć specjalną grupę, której zadaniem ma być ustalenie, w jaki sposób należy tu poprawić bezpieczeństwo. - To rzeczywiście feralny odcinek obwodnicy - przyznaje mł. insp. Janusz Barcik, komendant powiatowy policji w Oświęcimiu. - Nie można tak tego zostawić - dodaje.

Sam był na miejscu wypadku. - Chciałbym, aby dla bezpieczeństwa powstał w tej okolicy czarny punkt - mówi komendant Barcik. Przyznaje, że choć to nie w gestii policji leży prawidłowe oznakowanie niebezpiecznych miejsc na drogach, osobiście wystąpi z wnioskiem do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych w Krakowie, która zarządza tą drogą, o to, by zareagowała.

Magdalena Chacaga, rzecznik GDDKiA, zapewnia, że wniosek oświęcimskiej policji, zostanie jak najszybciej rozpatrzony. - Takie zgłoszenie jest dla nas bardzo istotne - mówi Chacaga. "Gazeta Krakowska" sprawdzi czy GDDKiA rzeczywiście należycie oznakuje groźną obwodnicę w Zaborzu.