Na początku wydawało się, że gospodarze są w stanie osuszyć poznańską Rosę. Pierwszą kwartę wygrali, a drugą nieznacznie przegrali, więc w połowie spotkania wynik był otwarty.
Autor: Jerzy Zaborski/Gazeta Krakowska
- W naszym przypadku dała o sobie znać tzw. krótka ławka _– tłumaczy Artur Styła, trener Niwy. - _O ile w pierwszych dwóch kwartach mieliśmy dziewięć strat, co było przyzwoite, a w trzeciej odsłonie zrobiliśmy ich dziesięć. Przyszło zmęczenie, którego efektem były proste błędy i skuteczne kontry rywali. O wyniku mecz zdecydowało pięć minut, w których rywale wypracowali sobie taką zaliczkę, by kontrolować mecz. Naszym chłopcom należą się słowa uznania za walkę i determinację.
W czwartej kwarcie wydawało się, że oświęcimianie są w stanie wrócić do gry, bo po rzucie Koperskiego zrobiło się 62:71. Jednak na niespełna pięć minut przed końcem było 62:76, a potem 64:81, więc gospodarze walczyli o honorową porażkę.
- Do połowy meczu gra nam się nie układała. Szukaliśmy różnych rozwiązań, aż wreszcie „odpaliło” - ocenił Dawid Mazur, trener Rosy.
Niwa Oświęcim – Rosa Radom 72:89 (22:20, 20:26, 8:23, 22:20)
Niwa: Koperski 15, Pławecki 15, Pajdak 14, Wasyl 13, Stolarczyk 5, Tempka 4, Gonszcz 4, Woźniczka 2.
Rosa: Pabianek 22, Bejnar 20, Stopierzyński 18, Walczak 7, Chruściel 5, Kowalski 4, Wątroba 4, Druszcz 2, Wydra 2, Kaczmarczyk 2, Pluta 2, Gawlina 1.
W drugim meczu:
Biofarm Basekt Junior Poznań – Gama SKS UKS Jedynka Starogard Gdański 78:61 (13:13, 21:15, 16:14, 28:19)