W ramach remontu trasy krajowej nr 44 w Oświęcimiu drogowcy wymienili m.in. znaki pionowe od ronda Ks. Stanisława Górnego do Andrzeja Telki, tj. na około 3-kilometrowym odcinku. Wielu kierowców nie dziwi się, twierdząc, że dotychczasowe oznakowanie w większości nie było gorsze.
– Na początku sądziłem, że chodzi o wymianę znaków uszkodzonych, bądź pomalowanych przez wandali – przyznaje Dariusz Pilarczyk, kierowca z Oświęcimia. – Potem okazało się, że zmieniają wszystkie, choć większość z nich była w dobrym stanie.
Nie ma różnicy
Podobnych opinii słychać więcej. – Zupełnie nie rozumiem, po co na przykład wymieniono znaki na rondzie Ks. Stanisława Górnego? – zastanawia się oświęcimianin Wiesław Pająk. Dodaje, że przez kilka dni stały tam obok siebie stare i nowe znaki i nie było widać żadnej różnicy między nimi. Zachodził w głowę, o co w tym chodzi. – Znaki na tym rondzie zmieniono bodajże pięć lat temu, przy okazji przebudowy mostu Jagiellońskiego i dojazdów do niego – wspomina Pająk.
W Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Oddział w Krakowie potwierdzają, że postawiono nowe znaki.
– W sumie wymieniono 230 znaków i 47 tablic – wylicza Iwona Mikrut, główny specjalista ds. komunikacji społecznej w krakowskiej GDDKiA.
Bo zniknęły odblaski
W GDDKiA podkreślają, że znaki zostały wymienione, ponieważ stare miały już zniszczone powłoki odblaskowe, co istotne jest dla bezpieczeństwa na drodze, szczególnie nocą. – Kierowcom może wydawać się, że znaki są dobre, ale w rzeczywistości miały już nieczytelne powłoki – wyjaśnia Iwona Mikrut.
Koszty wymiany znaków na wspomnianym odcinki wyniosły 120 tys. złotych. Jak podkreślają w GDDKiA, połowa usuniętych nadaje się do ponownego wykorzystania po naklejeniu nowych folii odblaskowych. – Po przeprowadzeniu renowacji znaki te będą wykorzystywane w innych miejscach na drogach krajowych – dodaje Mikrut.
Tłumaczenia drogowców nie przekonują kierowców. – Może i gorzej znaki świeciły nocą, choć nie było to zauważalne. Ale wystarczyło je naprawić bez demontażu. I po co wymieniano dobre, proste słupki? – pyta Wiesław Pająk. – Rzecz w tym, że drogowcy często tłumaczą, że tej czy innej inwestycji nie mogą zrobić, ponieważ brakuje im pieniędzy, a tu tak hojnie znaki wymieniają – dodaje oświęcimianin.