- To był człowiek, który zawsze uścisnął mi dłoń, zawsze wierzył, że znowu odniesiemy zwycięstwo. Nie mogę uwierzyć, że nie żyje - mówi Bartłomiej Czerwicki, wieloletni kibic drużyny hokejowej. - Dla klubu to tragedia - dodaje mężczyzna. Prokuratura Rejonowa w Oświęcimiu zdecydowała już o przeprowadzeniu sekcji zwłok.
- Chociaż przy zwłokach znaleziono list pożegnalny, to jednak musimy sprawdzić czy przypadkiem nie brały w tym udziału osoby trzecie, czego w tej chwili nie możemy wykluczyć - tłumaczy Tomasz Zając, prokurator dyżurujący z Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu. - W toku dalszego postępowania zostanie ustalone, jak doszło do śmierci - dodaje prokurator.
Zasług Adama Urbańczyka dla oświęcimskiego klubu nie da się przecenić. Poświęcił dla niego wiele czasu i zdrowia. Z jego inicjatywy powstało Towarzystwo Hokejowe Unia Oświęcim, które było bezpośrednim spadkobiercą Dworów Unii Oświęcim. Za sprawą Urbańczyka klub znów stanął nogi. Doszło do podpisania umowy ze znanym producentem paluszków beskidzkich, Adamem Klęczarem. Dzięki zyskaniu sponsora, klub znów stał się wypłacalny. Wracają hokeiści, którzy wcześniej odeszli.
Zagadkowa śmierć byłego prezesa Aksam Unii Oświęcim jest wyjaśniana przez śledczych. Prokuratura ani policja nie chcą zdradzać szczegółów. Śledczy twierdzą jedynie, że zmarły miał kłopoty finansowe, bowiem dużo, także własnych pieniędzy włożył w ocalenie drużyny hokejowej.