Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim: sytuacja nadal jest tragiczna

M. Pawłowska, L. Pniak
Młode małżeństwo Lubeckich nie zdążyło zamieszkać w świeżo wyremontowanym domu
Młode małżeństwo Lubeckich nie zdążyło zamieszkać w świeżo wyremontowanym domu Leszek Pniak
Sytuacja w Oświęcimiu nadal jest tragiczna. Woda co prawda powoli opada, ale niestety nie wszędzie. Nadal jest zamknięty most na Wiśle pomiędzy Babicami, a Bieruniem. To jedyna przeprawa łącząca Oświęcim ze Śląskiem. W powiecie są też miejscowości i osiedla całkowicie odcięte od świata. Usuwanie skutków powodzi potrwa jeszcze wiele dni.

Zła sytuacja jest w dzielnicy Kamieniec, leżącej w niecce między Sołą a rybnymi stawami. W domach jest po półtora metra wody. Z jednej strony Kamieńca pracownicy Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji dzień i noc wypompowują wodę, z drugiej koparka przekopuje nasyp, by odprowadzić wodę do Soły.

Jan Korzeniowski, zastępca prezydenta Oświęcimia tłumaczy, że decyzja o przerwaniu nasypu nie była łatwa, zresztą wał nie jest własnością miasta, tylko Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Żywcu.
- Trzeba było podjąć ryzyko mimo, że straszono mnie prokuraturą. Zdecydowałem, że tym ludziom trzeba pomóc i utorować drogę wodzie - mówi Jan Korzeniowski, zastępca prezydenta Oświęcimia. - Trudno przewidzieć, ile dni potrwa usuwanie wody - przyznaje jednocześnie.

Mieszkańcy Kamieńca uważają, że decyzja zapadła zbyt późno. Mają żal, że zostali pozostawieni sami sobie. Ich zdaniem tylko policja stanęła na wysokości zadania. Nawet nocą patrolowali okolice i prosili, by ze względów bezpieczeństwa opuścić zalane domy.

Dagmara i Tomasz Lubeccy, mieszkańcy ul. Kamieniec, ślub wzięli w styczniu tego roku. Zaraz potem rozpoczęli remont domu. Remont dobiegał końca. - Wtopiliśmy w remont majątek - załamuje ręce pani Dagmara. - Cała nasza praca poszła na marne, wszystko zostało zniszczone, nic się nie uda uratować, woda stoi już od kilku dni - dodaje.

Młode małżeństwo czeka na słońce i szybkie efekty ekipy wodociągowej. Są załamani całą sytuacją. - Przekop przez nasyp powinien być zrobiony już w poniedziałek - oskarża pan Tomasz. Przedsiębiorca z kamieńca, Ryszard Olchawa już liczy straty.

- Pod wodą mam cały warsztat, wszystkie maszyny i samochody pozostawione na placu. W sumie sprzętu za jakieś 50 tysięcy złotych - żali się pan Ryszard. - Co tu robić w tej sytuacji? Chyba tylko ryby łowić. No więc zorganizowałem sobie kij, sznurek z hakiem, a nuż mi się jakiś karaś trafi - próbuje żartować, choć wcale nie jest mu do śmiechu.

Z drugiej strony miasta trzy pompy usuwają wodę spod wiaduktu w kierunku Krakowa. - Ludzie pracują 24 godziny na dobę, a mimo to przejazdu nie będzie jeszcze przez kilka dni - wyjaśnia Stanisław Wójcik, zastępca prezesa Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Mieszkańcy Oświęcimia modlą się o koniec deszczów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska