Zanim jednak świadkowie zaczęli zeznawać, sąd dopytywał każdego z nich, czy z uwagi na ochronę prywatności i wrażliwych danych jak np. leczenie czy uzależnienia chcą, by jawność ich zeznań była wyłączona. Trzy osoby skorzystały z tej możliwości, kolejne trzy nie miały nic przeciwko, by dziennikarze wysłuchali ich zeznań.
Zeznali, że choć nie byli naocznymi świadkami wypadku, widzieli niebieskie sygnały świetlne i słyszeli huk, który potem okazał się odgłosem po uderzeniu rządowej limuzyny w drzewo przy ul. Powstańców Śląskich. Żaden ze świadków nie słyszał sygnałów dźwiękowych.
Poza panią Ewą, która zastanowi się, czy poddać się badaniom w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie, dwóch świadków nie wyraziło na to zgody.
- Z głową mam wszystko w porządku - powiedział pan Waldemar.
Takiej potrzeby nie widzi również obrońca oskarżonego. Jak podkreślił, świadkowie ci byli już przesłuchiwani w obecności psychologa.
- Zeznania tych świadków stanowi pełnowartościowy dowód w tym postępowaniu – mówi mec. Władysław Pociej.
Jakimi pobudkami kierowała się prokuratura i dlaczego złożyła taki wniosek?
- Wniosek nie został jeszcze przez sąd rozpoznany, zbyt wcześnie by o nim mówić – powiedział krótko Rafał Babiński, prokurator okręgowy w Krakowie.
Prezydent Andrzej Duda zaapelował o zawieszenie strajku na czas egzaminów gimnazjalnych
Źródło: TVN24/x-news
ZOBACZ KONIECZNIE
