Do Oświęcimia zawitali bracia Adrian i Sebastian Kowalówkowie (ostatnio Cracovia) oraz Mariusz Jakubik (poprzednio Naprzód Janów). Wszyscy są wychowankami oświęcimskiego klubu.
Wszyscy zgodnie podkreślają, że Unia – mimo straty czterech zawodników – może mieć całkiem niezły zespół. Z powodzeniem może wypełnić luki po Filipie Komorskim, Kamilu Kalinowski, Mateuszu Bepierszczu i Bartoszu Ciurze. Musi jednak mieć pieniądze.
A z tymi wciąż jest krucho. Działacze wprawdzie wypłacili zawodnikom sporą część zaległości, ale pewne zobowiązania wciąż pozostają nieuregulowane. Gdyby dzisiaj przyszło do zgłoszenia do rozgrywek, oświęcimianie nie dostaliby licencji na grę w ekstraklasie.
Tymczasem miasto przekazało już całą zaplanowaną dotację na ten rok (529,5 tys. zł), rozkładając ją na dwie raty (druga przelana została kilka dni temu).
– Pracujemy nad budżetem. Proszę mi wierzyć, że to trudniejsze zadanie niż pot wylewany przez zawodników na treningach _– uważa Ryszard Skórka, prezes Unii. – _Wierzę, że w ciągu kilku tygodniu uda się nam stanąć na nogi.
Prezes bardzo chętnie widziałby w składzie Unii młodszego z braci Kowalówków – Sebastiana, byłego reprezentanta Polski. Pochlebnie wyraża się też o nim trener Josef Dobosz.
A jak na możliwość gry w Unii zapatruje się sam zawodnik, z którego zrezygnowano w Cracovii? – _Jestem dogadany z prezesem odnośnie wysokości kontraktu. Muszą się jednak na niego znaleźć pieniądze. Prezes jest optymistą, więc pozostaje mi solidnie trenować i czekać _– zdradza Sebastian Kowalówka.
Z kolei Mariusz Jakubik mówił o podjęciu pracy. Nie do końca określił swoje plany. Gotów jest jednak wrócić do macierzystego klubu. – Trzeba jeszcze trochę czasu, żeby odnowić umowy ze sponsorami, którzy są już z nami, a właśnie w okresie letnim kończą się nam z nimi umowy. Nie mówią „nie”, więc staramy się ich przekonać do przedłużenia współpracy _– podkreśla Skórka. – _Doceniam to, że zawodnicy są cierpliwi i wyrozumiali wobec trudnej sytuacji.