W Gdańsku oba zespoły nastawiły się na uważną grę w obronie. Gdańszczanki, mając w zapasie jedno zwycięstwo, czekały na błąd rywalek. Doczekały się na 46 s przed pierwszą przerwą. Potem jeszcze bardziej się „zamurowały”.
Jednak w ostatniej odsłonie w Wieczorek z Frąckowiak popisowo rozegrały akcję na dwie rywalki, doprowadzając do remisu.
W dogrywce przyjezdne przeżywały trudne chwile. Po 85 s na karę powędrowała Metyk. Oświęcimianom udało się przetrzymać osłabienie trzy na cztery. Jednak – kiedy ukarana zawodniczka wychodziła z ławki kar – na strzał zdecydowała się Detemer, a odbity przez Kazaczuk krążek do siatki wpakowała Berecka.
- Nie winię Kozaczuk za utratę drugiej bramki _– podkreśla Robert Piecha, trener Unii. - W Gdańsku zagrała rewelacyjnie. Gdyby na takim poziomie zaprezentowałaby się w Oświęcimiu mecz otwarcia finału należałby do nas, a wtedy losy rywalizacji o złoto potoczyłyby się inaczej. Wtedy porażka w sobotnim meczu w Gdańsku dałaby Stoczniowcowi remis. Mój zespół umie rozgrywać decydujące spotkanie. Pokazała to nie tylko ubiegłoroczna walka o złoto, ale i tegoroczny półfinał z Polonią. Pamiętajmy, że z roku na rok mamy coraz większe kłopoty kadrowe, a jednak wciąż jesteśmy w ścisłej czołówce._
- Zagraliśmy po raz czwarty z rzędu w finale, więc to jest jakiś wyczyn – dorzuca Adam Smrek, kierownik oświęcimskich hokeistek.
Stoczniowiec Gdańsk – Unia Oświęcim 2:1 po dogrywce (1:0, 0:0, 0:1, d.1:0)
1:0 Onyszenko (Herman) 20, 1:1 Frąckowiak (Wieczorek) 55, 2:1 Berecka (Detmer) 64.
Sędziował: Maciej Pachucki (Gdańsk). Kary: 6-8 minut. Widzów: 700. Stan play-off (do 2 zwycięstw): 2:0 i mistrzostwo Polski dla Stoczniowca.
Stoczniowiec: Kosińska – Tokarska, Kasprzycka, Bigos, Onyszenko, Rykaczewska - Nowak, Detmer, Obłońska, Berecka, Błaszak - Wnuczko, Hintzke, Hermann, Siejka, Byczkowska.
Unia: Kozaczuk – Gałuszka, Metyk; Wieczorek, Frąckowiak, Bielas – J. Strzelecka, Ferszt; Michałek, Jarmułowicz, Kosma oraz Churas.