- W pierwszej chwili nie potrafiłam w to uwierzyć, że można być tak bezdusznym, by wykorzystać nieszczęście mojego syna i oszukiwać ludzi - denerwuje się Maria Siedlarz, mama Kamila, który trzy lata temu uległ wypadkowi komunikacyjnemu i od tego czasu musi być poddawany intensywnej rehabilitacji. Ta daje jedyną nadzieję na powrót do samodzielnego życia. - Rehabilitantka syna kilka dni temu powiedziała mi, że dotarły do niej informacje od jej podopiecznych. Ktoś do nich dzwonił i namawiał, by wpłacać pieniądze na jakieś konto - dodaje.
Telefony odbierają najczęściej starsi ludzie, wielu z nich zna ciężką sytuację Kamila i jak mówi pani Maria, byli chętni, by przelać jakieś kwoty.
- Teraz przed świętami ci starsi ludzie są chyba bardziej skorzy do pomagania - mówi ze smutkiem pani Maria. - Ale muszę z całą stanowczością powiedzieć, że to jest po prostu oszustwo. My nigdy nie zbieraliśmy pieniędzy na rehabilitację Kamila w taki sposób, ani też nigdy nie prosiliśmy nikogo o taką pomoc - dodaje.
Jak podkreśla pani Maria, jej syn jest pod stałą opieką fundacji Polsat i tylko na numer konta, jaki ona podaje, należy wpłacać pieniądze, które służą pomocy dla chłopaka.
- Jeśli coś robimy poza fundacją, to zawsze angażuje się w to szkoła, do której przed wypadkiem chodził syn i jego koledzy - podkreśla pani Maria. - Organizują zabawy, kiermasze i wtedy zbierają datki - dodaje.
Pani Maria przypomina sobie jednak, że już wcześniej spotkała ją podobna przykrość.
- Po Bobowej i okolicznych miejscowościach chodzili jacyś ludzie z puszkami i zbierali datki, ponoć dla Kamila - opowiada. - Nawet jedna złotówka z tamtych zbiórek nie trafiła do nas.
Złodzieje i oszuści nie mają żadnych zahamowań, jeśli chodzi o naciąganie ludzi. Wielokrotnie opisywaliśmy już stosowane przez nich metody „na wnuczka”, „na policjanta”, „pracownika firmy energetycznej”. Teraz jednak sposób, jaki pojawił się na terenie gminy Bobowa, jest szczególnie bulwersujący.
- Niestety oszuści ciągle modyfikują sposoby działania - mówi rzecznik prasowy policji w Gorlicach, Grzegorz Szczepanek. - Trzeba ciągle uczulać, zwłaszcza osoby starsze, podatne na manipulacje, by nie reagowały na żadne telefoniczne prośby o tego rodzaju wsparcie. Trzeba też zwracać baczną uwagę na ludzi zbierających datki do puszek na ulicach, tu też niestety możemy spotkać się z próbami oszustwa - zaznacza policjant.
To, że na terenie Bobowej ktoś chciał oszukać ludzi, nie oznacza, że Kamil nie potrzebuje wsparcia. Jego rehabilitacja jest bardzo kosztowna. Niedawno przebywał on w Polskim Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej „Votum” w Krakowie.
- To ośrodek, w którym naprawdę można wypracować wiele nowych umiejętności i sprawności, ponadto mogliśmy wykonać Kamilowi specjalistyczne badania, co było niemożliwe w warunkach domowych - mówi Maria Siedlarz. - Niestety pobyt musieliśmy przerwać, bo Kamil trafił do szpitala z ostrą niewydolnością nerek. Ale ma to też dobre strony, bo w domu moglibyśmy nawet tych problemów z nerkami nie zauważyć i mogłoby się to dla syna zakończyć tragicznie - dodaje.
Pobyt w klinice dał im nowe siły i nadzieję. Badanie tak zwanym cyberokiem pozwoliło przyjrzeć się pracy mózgu chłopca i teraz wiadomo, że jest szansa na pobudzenie go do pracy, a tym samym lepszy kontakt.
- Chciałabym, żeby Kamil mógł wrócić do Votum - mówi pani Maria. - Jednak to wiąże się z ogromnymi kosztami. Taki miesięczny pobyt kosztuje prawie 20 tysięcy złotych. To dla nas ogromne pieniądze - dodaje ze smutkiem w głosie.
Każdy, kto chciałby wesprzeć Kamila w walce o zdrowie, może to zrobić, wpłacając pieniądze specjalne dedykowane chłopcu konto - PLUS BANK S.A. o/Warszawa Numer konta: 21 1680 1248 0000 3333 4444 5555 z dopiskiem: Kamil Siedlarz Bobowa.