Lista koniecznego sprzętu, w jaki zgodnie z wymogami NFZ musi być wyposażona obecnie karetka pogotowia, zawiera kilkadziesiąt pozycji. Oprócz podstawowej zabudowy, jaką tworzą nosze uchylne i podbierające, deski do unieruchomienia chorego, płachty do przenoszenia go w ciężkich warunkach, jest cała masa urządzeń ratujących życie. To defibrylator do przywracania i monitorowania akcji serca, respirator do reanimacji, ssak do udrażniania dróg oddechowych, pompa infuzyjna do dawkowania leków, jednorazowy zestaw masek krtaniowych, plecak ze sprzętem dla ratownika udzielającego pomocy w miejscu zdarzenia.
- Oglądałem wyposażenie ambulansów francuskich, niemieckich czy holenderskich i możemy być dumni, bo nie odbiegamy pod tym względem od czołówki europejskiej - uważa Józef Zygmunt, dyrektor Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego. Karetka od poniedziałku oficjalnie weszła w system ratowniczy. Od 1 kwietnia na terenie powiatu jest osiem podstacji z bazą główną w Nowym Sączu. To właśnie w centrali nowy nabytek pogotowia będzie pełnić służbę, w zależności od potrzeb, jako karetka typu P (dawna wypadkowa) lub S (dawna reanimacyjna).
- 12 karetek musi być stale w Sączu i w podstacjach na dyżurach. Reszta stanowi zabezpieczenie dla transportów medycznych i specjalistycznych, na jakie mamy również kontrakty - wyjaśnia Józef Zygmunt.
Urszula Bednarek, przełożona pielęgniarek pogotowia ratunkowego podkreśla, że wszystkie karetki są wyposażone identycznie, a różnią się jedynie składem osobowym ratowników. W typie S do trzech ratowników dołącza lekarz. Załoga jest w stałej łączności ze szpitalem także przy pomocy łączności internetowej. - Już z karetki przekazywane mogą być wyniki badań do portalu na oddziale kardiologii inwazyjnej sądeckiego szpitala - zaznacza Józef Zygmunt. Gdy zachodzi taka potrzeba, są one analizowane na bieżąco przez lekarzy specjalistów, którzy konsultują przypadek i szykują miejsce dla chorego na oddziale.
Od 1 kwietnia w powiecie nowosądeckim pracują nowe podstacje w Rytrze, Jasiennej i Nawojowej. Czas dojazdu skrócił się nawet o kilkanaście minut. Jak podkreśla dyrekcja pogotowia, do pełni szczęścia brakuje niewiele. - Bezpieczeństwo osiągniemy wtedy, gdy nasz tabor powiększy się jeszcze o dwie dodatkowe karetki - mówi Józef Zygmunt. W ich zakupie pomóc mają bracia Koralowie i firma Mo-Bruk.
Napisz do autora:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+