Walka z zakopiańczykami palącymi w piecach centralnego ogrzewania odpadami ma ruszyć od stycznia 2015 roku. - Pomogą nam w tym naukowcy z Politechniki Krakowskiej - zapowiada Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego.
Władze miasta podpiszą porozumienie, na podstawie którego krakowska uczelnia będzie analizować próbki zawartości palenisk w prywatnych domach.
- Chodzi o popiół z pieca, jak i osady, które powstają w kominie. Na podstawie takich próbek naukowcy są w stanie dokładnie powiedzieć, co było w piecu spalane - zaznacza wiceburmistrz Solik.
Próbki do badań będą pobierane i umieszczane w specjalnym pojemniku. Potem trafią do laboratorium. Jeśli wyniki wskażą, że w piecu właściciel palił np. plastikami, musi liczyć się z karą finansową.
Akcja kontroli palenisk ma rozpocząć się 1 stycznia 2015 roku, kiedy nad Zakopanem wisi zazwyczaj gęsta chmura smogu. Powstaje on w wyniku ogrzewania domów węglem i zwykłymi śmieciami.
- To czasami widać i czuć aż nadto - zauważa pan Andrzej, kierowca busa z Zakopanego. - Są ulice, po których nie da się przejechać, ponieważ tak śmierdzi. Dym z komina leci czarny, jakby palono w nim opony. Problem jest m.in. na Olczy. Tam sporo osób ładuje do pieców co popadnie.
Na takich spostrzegawczych mieszkańców liczy zakopiański magistrat. Wojciech Solik nie ukrywa, że popiół będzie pobierany z palenisk w domach, na które - mówiąc wprost - ktoś doniesie.
- A takich telefonów nie brakuje - zaznacza Wiesław Lenard, rzecznik prasowy straży miejskiej w Zakopanem. - Co roku mamy zawiadomienia z całego miasta. Dzwonią mieszkańcy Bulwarów Słowackiego, ulicy Nowotarskiej, Kasprowicza, a także z rejonu Olczy. Jeździmy na kontrole - i, co ciekawe, ludzie bez problemów pokazują nam swoje kotłownie.
W minionych latach zdarzały się przypadki, że udawało się straży miejskiej łapać mieszkańców palących śmieci. Większość tłumaczyła się, że z komina leci gęsty dym i nieprzyjemny zapach, bo taki akurat mają węgiel.
- Teraz badania laboratoryjne potwierdzą, czy to był rzeczywiście węgiel niskiej jakości, czy zwykłe śmieci - dodaje wiceburmistrz Solik.
Wskazane przez mieszkańców domy mają odwiedzać strażnicy miejscy. Mają oni prawo wejść do prywatnej kotłowni, co do której jest podejrzenie, że spalane są niewłaściwe rzeczy. - Mieszkaniec musi nas wpuścić. Nie ma wyjścia - zapowiada rzecznik zakopiańskich strażników.
Właściciel domu, przyłapany na paleniu śmieciami, musi liczyć się z mandatem w wysokości 500 zł. - Nie będzie żadnej pobłażliwości. Palić śmieci nie wolno - zapowiada Wiesław Lenard.
Zakopiańczycy, z którymi rozmawialiśmy, przyklaskują pomysłowi. - Bardzo dobrze, niech karzą trucicieli, zimą są dni, gdy nie ma czym oddychać - mówi Maria Gawlak z Zakopanego. - Pytanie tylko, czy ludzie nie będą czasem donosić na sąsiadów nie dlatego, że palą w piecach śmieciami, ale dlatego, by im dogryźć. W sezonie, kiedy chałupa pełna jest turystów, taka kontrola to duży kłopot. a
Wymień piec za dopłatą
Zakopiańskie władze chcą rozszerzyć program dopłat do wymiany najgorszych pieców w mieście. - Obecnie piece węglowe starej generacji stanowią około 20 procent wszystkich w naszym mieście. Chcemy jeszcze mocniej zachęcić ludzi do wymiany - wylicza wiceburmistrz Wojciech Solik. - Urząd Miasta dopłaca do wymiany pieca na ekologiczny do ośmiu tysięcy złotych. Za te pieniądze nie wolno kupić pieca węglowego czy na pellet. Są jednak teraz produkowane nowoczesne piece na węgiel, które tak mocno nie zanieczyszczają środowiska. Dlatego chcemy te dopłaty rozciągnąć również na tego typu paleniska - zapowiada Solik.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
