Kolędowanie pod oknami
W części powiatu myślenickiego zamieszkałej przez Górali Kliszczaczkach najczęściej można spotkać kolędników z gwiazdą. Ale bywały i nadal pojawiają się kolędnicy z turoniem albo z szopką. Rzadziej można spotkać grupy z Dziadem, albo przedstawiające jasełka grupy z Herodem.
Pan Ryszard na długo zanim zajął się wytwarzaniem gwiazd, szopek i turoni, jako dziecko, a potem młody chłopak kolędował pod oknami.
- Jak szliśmy to nie mijaliśmy nikogo, szło się do każdego, bo by była obraza - mówi.
Kolędnicy składający życzenia urodzaju, zdrowia i powodzenia byli pożądanymi gośćmi w każdym domu. Kolęda zaczynała się pod oknami, ale często kończyła się w domach gospodarzy. - Dawniej często chodziło się z kapelą. Instrumenty marzły na mrozie, bo wtedy zimy były inne niż teraz - wspomina pan Ryszard.
Jedyny w swoim fachu
Już w tamtych czasach złapał bakcyla podpatrując wujka, który wykonywał gwiazdy kolędnicze. Ale dopiero w latach 90-tych, kiedy ożenił się i poszedł na swoje zaczął poświęcać temu hobby więcej czasu.
Podzierałem wujka, choć gwiazdę co się w dwie strony obraca sam sobie umyślałem - mówi.
Jest z niej dumny do dziś, choć od czasu kiedy wyszła spod jego ręki minęło już grubo ponad 30 lat.
Z jakiego drewna zrobić turonia?
Ale gwiazdy to nie wszystko, bo od kilku lat pan Ryszard robi także bożonarodzeniowe maszkary, a dokładnie turonie. Używa do tego drewna lipowego, bo jak tłumaczy, po pierwsze - jest lekkie, a po drugie - daje dobry głos, kiedy turoń „kłapie” paszczą. Oprócz drewnianej konstrukcji, potrzebne są jeszcze rogi i uszy oraz kożuch lub koc, pod który chowa się kolędnik.