Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pareiko, rosyjski Estończyk

Bartosz Karcz
Sergiej Pareiko dobrze czuje się w Krakowie. Kibice mogą poznać bramkarza Wisły, nie tylko odwiedzając stadion przy ul. Reymonta, ale również oglądając billboardy z jego podobizną
Sergiej Pareiko dobrze czuje się w Krakowie. Kibice mogą poznać bramkarza Wisły, nie tylko odwiedzając stadion przy ul. Reymonta, ale również oglądając billboardy z jego podobizną Andrzej Banaś
Matka Sergieja Pareiki jest Białorusinką, ojciec Rosjaninem. On ma paszport estoński i jest reprezentantem tego kraju, choć jako swoją narodowość wskazuje rosyjską. W Krakowie zaaklimatyzował się bardzo szybko, bo trochę przypomina mu Tallin, gdzie urodził się i wychował. Bardzo szybko ten bramkarz wkradł się w łaski kibiców Wisły. Odpłaca im się dobrą grą i zachwytami nad atmosferą panującą na stadionie przy ul. Reymonta.

Gdy w zimie Wisła Kraków sprowadzała 34-letniego estońskiego bramkarza Sergieja Pareikę, część kibiców pytała zdziwiona - po co nam taki "dziadek"?

Wisła - Jagiellonia [ZDJĘCIA]

Wystarczyło kilka wiosennych meczów, by przekonać się, że między słupkami lidera stoi prawdziwy fachowiec. Ostatnich niedowiarków Pareiko przekonał w meczu 20. kolejki, gdy Wisła mierzyła się z Jagiellonią Białystok. Obroniony rzut karny, wykonywany przez Tomasza Frankowskiego, sprawił, że dzisiaj już nikt nie ma wątpliwości, iż tak newralgiczna pozycja jest w klubie z ul. Reymonta dobrze zabezpieczona.

My postanowiliśmy sprawdzić, jakim człowiekiem jest Pareiko poza boiskiem. Okazało się, że przede wszystkim... bardzo skromnym.

Sergiej Pareiko bramkarzem Wisły?

Już na początku naszej rozmowy Pareiko obrusza, się gdy mówimy o nim jako o bohaterze ostatniego spotkania Wisły.

- Nie jestem żadnym bohaterem, bo piłka nożna to sport zespołowy i sukces odnosi cała drużyna. Nawet nie tylko ci, którzy są na boisku, ale ponad dwudziestu piłkarzy, bo na końcowy sukces pracuje się również na treningach przez cały tydzień poprzedzający mecz - mówi lekko zawstydzony golkiper. gdy pytamy. czy odczuł już popularność po świetnym ostatnim występie.

- Owszem, spotkałem się z miłymi słowami od kibiców, ale podkreślam, że liczy się dobro całej drużyny - dodaje.

Sergiej Pareiko urodził się w 1977 roku w Tallinie. Estoński ma jednak tylko paszport, bo jak podkreśla, czuje się Rosjaninem.

Za chlebem do Estonii

- Moja mama jest Białorusinką, a tata Rosjaninem - tłumaczy bramkarz Wisły. - Kiedyś, gdy jeszcze istniał Związek Radziecki, moi rodzice postanowili przenieść się do Estonii, bo tam była szansa na lepsze życie w tak ogromnym kraju, jakim był ZSRR. Tallin jako duży port stwarzał wtedy większe możliwości, stąd taka decyzja moich rodziców. Ja urodziłem się już w tym mieście. Jestem obywatelem Estonii, mam paszport tego kraju, ale jestem narodowości rosyjskiej.

W rodzinie Pareiki nie było tradycji sportowych. Ojciec interesował się jednak futbolem i tego bakcyla zaszczepił synowi.

- Tata był wielkim kibicem Dynama Mińsk - wspomina Sergiej. - To była w tamtych czasach znakomita drużyna z takimi piłkarzami w składzie jak choćby Sergiej Alejnikow czy Andriej Zygmantowicz. Oni świetnie grali dla drużyny z Mińska i reprezentacji ZSRR. Dynamo było też pierwszym klubem, któremu kibicowałem jako mały chłopiec.
Od kibicowania do rozpoczęcia poważniejszej przygody z futbolem droga była już prosta.

- W Związku Radzieckim szkoła stwarzała duże możliwości uprawiania sportu - wspomina Pareiko. - Można było wybierać, czy chce się grać w piłkę nożną, ręczną, koszykówkę, czy uprawiać jakąkolwiek inną dyscyplinę. Ja od początku chciałem grać w futbol i tak to się wszystko w moim przypadku zaczęło. Mój starszy brat postawił natomiast na piłkę ręczną. Gdy jednak w Związku Radzieckim nastąpiły zmiany, w wyniku których Estonia uzyskała niepodległość, zrezygnował z gry i zajął się pracą zawodową.

Kraków jak Tallin

Pareiko w swojej karierze najwięcej czasu spędził w Rosji. Dzisiaj może zatem porównać, jak wygląda życie w tym kraju, Estonii i Polsce.

Wisła - Jagiellonia [ZDJĘCIA]

- Między Estonią i Polską nie ma wielkich różnic. Są one między tymi krajami i Rosją, w której pojawiają się większe problemy w codziennym życiu. Niewiele różnią się natomiast ludzie w tych trzech krajach. Oczywiście można mówić, że jedni są bardziej otwarci, inni mniej, ale generalnie wszędzie ludzie są podobni.

Reprezentant Estonii, choć jest u nas krótko, szybko zaaklimatyzował się w Krakowie, gdzie przyjechał razem ze swoją żoną Wiktorią i synem Danielem.

- Jestem żonaty od ośmiu lat, mój syn ma sześć lat- zdradza Pareiko. - Kraków bardzo nam się wszystkim podoba, ale nie ma w tym nic dziwnego, bo to miasto jest trochę podobne do Tallina. Mam na myśli przede wszystkim jego starą, zabytkową część - dodaje. - Oczywiście Kraków jest większy, europejski, ale klimat Starego Miasta jest podobny.

W wolnym czasie lubią razem z żoną i synem spacerować, poznawać nowe zakątki Krakowa. Byli już oczywiście m.in. na Wawelu.

Syn bramkarza, choć ma zaledwie sześć lat, już stawia pierwsze kroki w piłce nożnej.
- Daniel grał w Tomsku. Zobaczymy, może kiedyś tak jak ja, postawi na futbol. Dzisiaj za wcześnie mówić, jaki będzie jego wybór, ale raczej nie pójdzie w moje ślady i nie będzie bramkarzem. Woli strzelać bramki - śmieje się Sergiej.

W Estonii wybór Pareiki, który zdecydował się grać w Polsce, został przyjęty ze zrozumieniem. Nasz kraj i liga mają dobrą opinię i nie zmieniła tego nawet nie tak odległa porażka Wisły z Levadią Tallin w eliminacjach Ligi Mistrzów.

- W moim kraju uważa się, że Polska to dobre miejsce do kontynuowania kariery, do zrobienia w niej kroku naprzód - tłumaczy bramkarz. - Oczywiście przed podpisaniem kontraktu analizowałem, czy to będzie dobry wybór. Dzisiaj mogę już stwierdzić, że pod każdym względem podjąłem słuszną decyzję. Podoba mi się wasza liga, w której w każdym meczu trzeba się mocno napocić, żeby wygrać.

Ta atmosfera...

To, co jednak najbardziej mu się tutaj spodobało, to atmosfera na meczach, entuzjazm. - Coś niesamowitego! Dla mnie to wielka niespodzianka, że ludzie tutaj potrafią dopingować przez cały mecz. Grałem tyle lat w Rosji, ale tam czegoś takiego nie ma. Ta atmosfera też sprawia, że czuję się w Polsce i Krakowie bardzo dobrze.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Gang Olsena napadł na bank ING w Nowym Targu
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska