Domagają się zatem rekompensaty od miasta. Rozwiązaniem problemu może być stworzenie parku w tym rejonie. Plan pozwoli na zbudowanie wśród zieleni alejek, oświetlenia, ławek, boisk, placów zabaw, a nawet wyciągu narciarskiego, a miasto miałoby pretekst, by wykupić działki.
We wtorek urzędnicy zaprezentowali wstępną koncepcję planu mieszkańcom w szkole przy ul. Modrzewiowej. Nie obyło się bez awantury o teren, który ma pozostać zielony. - Mama ma tam działkę, mógłbym wybudować na niej dom, ale odbiera mi się to prawo i nic nie mówi o zadośćuczynieniu - stwierdził Łukasz Tokarz, mieszkaniec.
- Też mam tam działkę. Nic już na niej nie uprawiam, ale koszę i płacę podatki. Budowlaną sprzedałabym, a co zrobię z zieloną? - pytała inna mieszkanka.
Urzędnicy starali się wytłumaczyć zapisy w koncepcji planu. - Te działki w żadnym dokumencie nie były oznaczone wcześniej, jako przeznaczone do zainwestowania. A mamy też sporo wniosków o ochronę tego terenu zielonego - tłumaczyła Bożena Kaczmarska-Michniak, dyrektorka Biura Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta.
Mieszkańców zdziwiło jednak to, że parę działek, które klinem wchodzą w teren zielony, zostało mimo wszystko przeznaczonych pod zabudowę jednorodzinną (zaznaczone na mapie czerwonym kółkiem). - Nasza działka jest nieopodal, a jednak nakazuje się ją pozostawić zieloną - oburzał się Tokarz.
Z sali posypały się oskarżenia o "łapówkarstwo", "kolesiostwo" i sprzyjanie deweloperom, którzy już zepsuli willowy charakter Woli Justowskiej, stawiając w wielu miejscach bloki. - Plan powstaje na podstawie studium dla całego miasta, gdzie tak określono w tym rejonie granice między terenami pod zabudowę i zielonymi. To radni miejscy uchwalali studium i mogli zgłaszać do niego poprawki - tłumaczyła Kaczmarska-Michniak.
Poprosiliśmy magistrat o wyjaśnienia: kto wnioskował o zabudowę na tym kawałku terenu, który radny zgłosił taką poprawkę oraz kto i co chce tam wybudować. Na razie nie dostaliśmy odpowiedzi.
Mieszkańców trochę uspokoiło to, że na terenie zielonym plan pozwoli lokalizować tzw. "terenowe urządzenia sportu i rekreacji". - Może tam powstać rodzaj parku, ale 90 proc. terenu musi pozostać zielone - przyznała Kaczmarska-Michniak.
- Zabiegamy o wykup tych terenów przez miasto od lat. Może teraz sprawa nabierze tempa. Warto w części zagospodarować ten dziki teren, który zarasta - mówi Szczęsny Filipiak, przewodniczący rady dzielnicy Zwierzyniec.
Parkowi mógłby towarzyszyć stok narciarski z wyciągiem orczykowym. Niewielkim, np. do nauki jazdy dla dzieci. Od lat mówi się o jego budowie na Sikorniku.
- Nadal staramy się o stworzenie stoku narciarskiego wraz z dwoma prywatnymi właścicielami działek i Polskim Związkiem Narciarskim, ale w innym rejonie Sikornika - przyznaje Józef Skotnicki, dyrektor krakowskiego zoo. Wyciąg i trasa o długości ok. 300 metrów ma powstać poniżej ogrodu zoologicznego.
- Ale taki park, w innej części Sikornika, niedaleko stoku, idealnie współgrałby z wyciągiem - zauważa Skotnicki.
