https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Partnerki pięściarzy z Małopolski obalają stereotypy

Artur Gac
Artur Szpilka i Kamila Wybrańczyk
Artur Szpilka i Kamila Wybrańczyk archiwum
Są piękne i zgrabne, a ich uroda idzie w parze z ambicją i intelektem. Partnerki pięściarzy z Małopolski obalają stereotyp, że ich jedynym zajęciem jest błyszczenie u boku wybranka serca.

Żeby była jasność - ich partnerom też nie było łatwo.
O doświadczeniach w nieudanych relacjach z kobietami bez ogródek opowiada Łukasz Wawrzyczek, ale na szczęście dla sportowca z Oświęcimia to już odległe wspomnienia.

Wawrzyczek i Klaudyna

Życie prywatne pięściarza przed trzema laty odmieniła niecodzienna impreza rodzinna, na którą kuzynka przyprowadziła swoją koleżankę...

- Spotkaliśmy się w miejscu, gdzie mnie nie powinno być, a Łukasza miało zabraknąć. Troszkę przyczyniła się do tego rodzina Łukasza, bo pół żartem, pół serio chcieli nas zeswatać. Opieraliśmy się i mając dość tej atmosfery, wyszliśmy z imprezy. ale to sprawiło, że spędziliśmy ze sobą więcej czasu i... zaiskrzyło - mówi 28-letnia Klaudyna John, która próbowała dociec etymologii obco brzmiącego nazwiska. - Mój tata pochodzi z Pszczyny. Na wykładach profesor języka niemieckiego stwierdził, że nazwisko powinno się czytać "Jon". Ja jestem przyzwyczajona do wymowy "Dżon" - dodaje energiczna blondynka.

Ukończyła studia z filologii germańskiej i od kilku lat pracuje jako specjalistka ds. obsługi klienta niemieckojęzycznego.
- Pracuję w koncernie Shell w Krakowie - mówi partnerka Wawrzyczka, twierdząc, że krzywdzący wizerunek pań u boku sportowców nigdy nie spędzał jej snu z powiek.

- Jeśli ktoś uważa, że pięściarz to głupi osiłek, a atutem jego kobiety jest tylko ładna buzia, to niech żyje w takim przeświadczeniu. Nie mam potrzeby udowadniać, że sama realizuję się zawodowo - podkreśla.
Mentalnie para jest gotowa do śłubu, ale Łukasz Wawrzyczek, oprócz serca, kieruje się, jak mówi, także rozumem. - Trzymają nas względy finansowe. Ja i Klaudyna pochodzimy z niezamożnych rodzin i nie możemy liczyć na pomoc bliskich, tylko musimy sami sobie radzić - wyznaje szczery do bólu 30-latek, który w tym roku otworzył w Oświęcimiu własny gym treningowy "Wawrzyczek Fight Club".

Szpilka i Kamila
Początkowo na straconej pozycji był charyzmatyczny bokser z Wieliczki Artur Szpilka. Fakt, że "Szpila" chwilę wcześniej opuścił Zakład Karny w Tarnowie po odsiedzeniu 18-miesięcznego wyroku za pobicie, nie poprawiał jego notowań.

- Gdy koleżanka zadzwoniła do mnie z zaproszeniem, że idzie z kolegą na obiad i będzie im towarzyszył kumpel, który wyszedł z więzienia, odpowiedziałam: "Boże, żebyś nie zapoznawała mnie z jakimś kryminalistą" - wspomina ze śmiechem 28-letnia Kamila Wybrańczyk, od prawie 3 lat wierna kobieta bodaj najbardziej popularnego dziś pięściarza w kraju.

Jej pierwszą miłością było śpiewanie, które rozpoczęła w wieku 10 lat na scenie Młodzieżowego Domu Kultury we Wrocławiu. Po przeprowadzce do Warszawy przyjmowała propozycje występów w restauracjach, m.in. umilając zakochanym walentynki. Z czasem pasja stała się pracą, ale nie sposobem na życie.

- Nie chciałabym zostać sezonową gwiazdką. Śpiewam, bo lubię, ale nie wiążę z tym przyszłości. To moje hobby - twierdzi Kamila Wybrańczyk. Na co dzień prowadzi sklep internetowy "Camilla Butik", gdzie sprzedaje ubrania, buty i dodatki.
Za Kamilą stoi też konkretne wykształcenie - obronione magisterium z resocjalizacji kryminologicznej w Wyższej Szkole Nauk Społecznych w Warszawie. - Ta tematyka bardzo mnie pociąga - akcentuje wybranka Szpilki.

Na razie parze nie spieszy się ze sformalizowaniem wolnego związku. Do zaręczyn nie kwapi się sam Szpilka, a dystans wobec ceremoniałów przejawia pani Kamila, która już raz była mężatką.

- I na razie wystarczy. Jestem rozwódką, ale pocieszam się, że przynajmniej nikt już nigdy mi nie powie, że jestem starą panną. Z dwojga złego wolę taki status - żartuje kobieta, pieszczotliwie nazywana przez pięściarza "Cycuniem".
W ostatnich tygodniach luba "Szpili" dwoiła się i troiła, aby podbudować swojego mężczyznę i podnieść go na duchu po pierwszej zawodowej porażce z Bryantem Jenningsem. Twardy i zawadiacki na pozór pięściarz z Wieliczki, długo wracał do psychicznej równowagi.

- To nasza rola, kobiet, bo kibice tylko po zwycięstwach wynoszą sportowca na piedestał, a w przypadku porażki tłamszą i nie zostawiają suchej nitki. Wierzę w Artura choćby dlatego, że po przegranej nie szukał taniego usprawiedliwienia. Taka pokora powinna mu wyjść tylko na dobre - ocenia fachowo partnerka.

Kołodziej i Monika

W sprinterskim tempie, po niecałym roku znajomości, sakramentalne "tak" powiedzieli sobie Monika i Paweł Kołodziej. 35-latka i młodszy o rok pięściarz zawarli małżeństwo w 2002 roku.
- Najgorsze mamy już za sobą - śmieje się pani Monika.
Pasja do sportu i konkretny cel w życiu zawodnika z Krynicy-Zdroju były tylko wartością dodaną. Jej serce skradł nietuzinkową osobowością.

- Zaimponował mi kulturą i sposobem traktowania rodziny - wyjawia małżonka.
Ukochana "Harnasia" z wykształcenia jest inżynierem budownictwa. Pracuje w swoim zawodzie, w Urzędzie Miasta i Gminy Uzdrowiskowej w sąsiedniej Muszynie, w dziale inwestycji, budownictwa i pozyskiwania funduszy europejskich. Obecnie jest na urlopie wychowawczym z 20-miesięczną córeczką Leną.

- Swoją pracę wykonuję z przerwami, bo wszyscy skupiamy się na karierze Pawła. Poza tym cenimy sobie wartości rodzinne, dlatego po trzech latach mieszkania razem w Warszawie stwierdziliśmy, że to nie jest nasze miejsce - mówi pani Monika. - Stanęło na tym, że w stolicy Paweł zajmuje się przygotowaniami do walk, a ja z dziećmi wróciłam do rodzinnego miasta Pawła Krynicy.
Poza wyuczonym zawodem, pochodząca z Nowej Wsi pod Koninem żona Pawła Kołodzieja, skończyła studium pedagogiczne i studia podyplomowe z wyceny nieruchomości. Teraz poszerza wiedzę z zarządzania w administracji publicznej w Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu.

W przeciwieństwie do koleżanek, żona Kołodzieja nie jest bywalczynią gal bokserskich. Na żywo oklaskiwała męża tylko trzykrotnie, gdy boksował w rodzinnym mieście.

- Nie chcę niepotrzebnie stresować Pawła swoimi nerwami. Zresztą nie znoszę nosić sukienek, w szpilkach też chodzę rzadko, więc niespecjalnie wdzięczyłabym się na widowni - puszcza do nas oko oblubienica popularnego "Harnasia".

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kalo
Taka Wybrańczyk to dopiero jest pusta i próżna. Kto Panu za to zapłacił?
k
kalo
Taka Wybrańczyk to dopiero jest pusta i próżna. Kto Panu za to zapłacił?
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska