
Symbolem niepowodzeń PKP i problemów osób podróżujących koleją po Małopolsce jest wciąż linia z Krakowa w kierunku Śląska. Jej modernizacja rozpoczęła się 9 lat temu i trwa do dziś. A pociągi nadal potrzebują ponad dwóch godzin na pokonanie tej mierzącej niespełna 80 km trasy. Prawdziwy przełom nastąpi dopiero najwcześniej w 2021 roku.

Jak do tej pory - na początku bieżącego roku - prace zakończyły się tylko na jednym z czterech remontowanych odcinków, czyli Kraków Mydlniki Wapiennik - Krzeszowice. Pociągi mogą kursować już tam po nowych torach z prędkością do 120 km/godz. Dużo gorzej jest jednak na trzech pozostałych fragmentach trasy.

Roboty między stacjami Jaworzno Szczakowa i Trzebinia zakończyć mają się w styczniu 2020 r. Dzięki temu powinien skrócić się czas przejazdu ze stolicy Małopolski do Katowic. Ale nie będzie to „wielkie przyspieszenie”. Zapewne tylko kilkuminutowe.

Coraz bardziej opóźniają się natomiast roboty na początkowym odcinku linii z Krakowa na Śląsk, czyli między Krakowem Głównym Towarowym a Mydlnikami. Zgodnie z pierwotną umową z wykonawcą miały zostać ukończone ponad rok temu. Do tej pory się to nie stało. Pasażerowie wciąż muszą więc czekać też na - powstający na tym odcinku - nowy przystanek PKP w Bronowicach (w rejonie ul. Armii Krajowej).