Zmarzlik jest tym zawodnikiem młodego pokolenia, który bez kompleksów poczyna sobie w stawce dużo bardziej doświadczonych rywali. 21-letni wychowanek Stali Gorzów przed czterema laty, w debiucie w cyklu GP, został najmłodszym zawodnikiem na podium, a dwa lata temu wygrał rundę MŚ na „domowym” torze w glorii najmłodszego uczestnika.
Wielkim kibicem żużlowca, kreowanego na następcę Tomasza Golloba, jest Zbigniew Boniek, który osobiście będzie dopingował swojego ulubieńca podczas LOTTO Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland.
- Będę ściskał kciuki za wszystkich Polaków, ale stawiam na Bartosza Zmarzlika. Jest bardzo szybki na starcie, a to może być klucz do sukcesu. Nawet w Krsko – jak sam powiedział – popełniając dziecinne błędy otarł się o półfinał. Jeżeli je wyeliminuje, w co wierzę, to co dopiero będzie w Warszawie! Jeżeli natomiast chodzi o Pedersena, to podziwiam jego logistykę. Pod tym względem jest najlepszy na świecie – twierdzi Boniek.
- Grand Prix w Warszawie wygra Zmarzlik lub Pedersen, zapowiada się wielkie widowisko. Zresztą piłka nożna i żużel to dyscypliny, które są w stanie zapełnić PGE Narodowy do ostatniego miejsca – dodaje sternik PZPN.
Po ubiegłorocznym skandalu w Warszawie, gdy zawody cyklu Grand Prix zostały przedwcześnie zakończone z powodu fatalnie przygotowanego toru, organizatorzy i kibice tym razem ostrzą sobie zęby na znakomite ściganie.
Budowniczowie nawierzchni, na czele z Ole Olsenem, najedli się tyle wstydu, że tym razem żadnego szczegółu z pewnością nie pozostawią dziełu przypadku. Jeśli tor będzie znakomicie przygotowany, a w zapasie znajdzie się awaryjna maszyna startowa, wówczas najlepsi na świecie żużlowcy powinni stworzyć kapitalne widowisko.
- W zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Ole Olsen tym razem stanął na wysokości zadania. Już w tej chwili można na tym torze rozegrać zawody - mówi Zenon Plech, były wicemistrz świata na żużlu, który nadzoruje prace na obiekcie.