Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Brożek: Zrobiliśmy mały krok do przodu

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Paweł Brożek długo czekał na mecz, w którym wyjdzie w podstawowym składzie. „Brozio” co prawda gola w meczu z Jagiellonią Białystok nie strzelił, ale gra ofensywna krakowian wyglądała o wiele lepiej niż we wcześniejszych spotkaniach. Wisła przynajmniej stworzyła sobie kilka dobrych okazji na gole, czego wcześniej wyraźnie brakowało.

– Nie czułem się źle, choć nie ukrywam, że bałem się tego spotkania – mówi Paweł Brożek. – Pod względem fizycznym, bo i mało grałem, i doszły też problemy fizyczne z plecami. Jak na to, jaką miałem przerwę, wydaje mi się, że wyglądałem nieźle.

Na początku meczu Wisła miała dwie bardzo dobre okazje. Carlos Lopez w obu przypadkach mógł podawać do lepiej ustawionego Brożka, ale wolał zakończyć akcję sam. Skończyło się tak, że gol nie padł. „Brozio” nie ma jednak pretensji do kolegi. – To były takie sytuacje, że mógł strzelać, mógł podawać – tłumaczy napastnik. – Wybrał strzał. W drugiej sytuacji niewiele mi zabrakło, żebym dobił piłkę. Pchnął mnie trochę Rafał Grzyb i wybił mnie z rytmu. Przy odrobinie szczęścia, gdyby Rafała tam nie było, to pewnie bym to strzelił.

Brożek zapytany, czy w wieku 27 lat też strzelałby w sytuacjach, które miał Carlitos, odparł: – Nie wiem. Ciężko mi powiedzieć.

Przez większość meczu Wisła miała przewagę. Można nawet śmiało zaryzykować tezę, że do około 70 minuty było to najlepsze spotkanie „Białej Gwiazdy” w tym sezonie. – Stwarzaliśmy sytuacje – przyznaje Brożek. – Graliśmy niezły mecz, ale stać tę drużynę na o wiele więcej. Zrobiliśmy taki mały krok do przodu w porównaniu do tego, co wydarzyło się w Kielcach. Byliśmy lepszym zespołem, mieliśmy więcej sytuacji, więcej zagrożenia stwarzaliśmy. Wydaje mi się, że zasłużyliśmy na trzy punkty, natomiast cieszy też, że nie straciliśmy bramki, bo z tym mieliśmy ostatnio problem.

Paweł Brożek zapytany, czy skoro Wisła zagrała lepiej, to również w kolejnych spotkaniach trener Kiko Ramirez powinien stawiać na doświadczonych zawodników „Białej Gwiazdy”, mówi: – Zobaczymy. Mamy teraz dwa tygodnie przerwy. Na pewno ci zawodnicy, którzy przyszli niedawno, będą mieli okazję popracować z drużyną, nadrobić zaległości i poczuć ekstraklasę. To był też na pewno problem.

Jagiellonia do Krakowa wyraźnie przyjechała po jeden punkt. Brożek przyznaje, że postawa rywala nieco go rozczarowała. – Spodziewałem się po nich więcej, szczególnie po tym meczu z Legią – mówi piłkarz. – Może Wisła tak dobrze zagrała, że Jagiellonia nie mogła pokazać swoich atutów.

Inna sprawa, że to do gości należała końcówka spotkania, w której wiślacy wyraźnie opadli z sił. Pytany o przyczyny takiego obrazu gry w ostatnich minutach, Brożek mówi: – Poprawiliśmy w tym meczu doskok do przeciwnika. Zbieraliśmy dużo tzw. drugich piłek. To kosztowało nas jednak sporo sił, których w końcówce trochę brakło.

Po ostatnim zamieszaniu wokół Wisły, po dwóch porażkach z Koroną Kielce, mecz z Jagiellonią jawi się jako promyk nadziei na lepszą przyszłość „Białej Gwiazdy”. – Chciałbym, żeby tak było – mówi Paweł Brożek. – Teraz mamy dwa tygodnie do ciężkiego spotkania ze Śląskiem, który prezentuje się bardzo dobrze. Popracujemy dwa tygodnie i mam nadzieję, że ta drużyna będzie w jeszcze lepszej formie. We Wrocławiu spodziewam się otwartego meczu. Oni bardzo dobrze grają u siebie. Lubią atakować, ale my też to lubimy. Zwłaszcza, gdy mamy na to nieco więcej miejsca. Myślę, że będzie ciekawe spotkanie.

Dziennikarze dopytywali Brożka, jakie znaczenie dla lepszego występu Wisły miała wspólna kolacja, na jakiej spotkali się piłkarze w tygodniu poprzedzającym mecz z Jagiellonią. – Nie było nic do wyjaśniania, nie było nieporozumień – wyjaśnia zawodnik. – Chodziło bardziej o to, żeby się skonsolidować z chłopakami, którzy do nas przyszli. Temu służyła ta kolacja. Pretensji nie było, bo wiemy, na jakim etapie są niektórzy, jeśli chodzi o przygotowanie do meczów. Poznaliśmy się lepiej i myślę, że będzie to zmierzało w dobrym kierunku.

Na koniec padło pytanie o sytuację z pierwszej połowy, gdy sędzia przerwał grę i w systemie VAR sprawdzał, czy nie było rzutu karnego dla Jagiellonii. Brożek na ten temat powiedział: – Byłem przekonany, że będzie karny. Mówił, że było jakieś trzymanie za koszulkę. Wydawało mi się, że skoro podbiegł do monitora, to podyktuje karnego. Na szczęście dla nas nie podjął takiej decyzji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska