Niedawno wrócił do gry w drugiej drużynie po ciężkiej kontuzji.Pauzował ponad trzy miesiące. Dochodziła 15 minuta sparingowego meczu Ruchu Chorzów z Cracovią w Kamieniu, gdy na boisko z okrzykiem bólu padł Jaroszyński. Jak się później okazało, w starciu z rywalem złamał nogę. Był 25 czerwca. Piłkarz stracił szansę występu w eliminacjach Ligi Europy ze Szkendiją Tetowo, koło nosa przeszedł mu okres przygotowawczy do rozgrywek ligowych. Po trzech miesiącach rehabilitacji, w minioną sobotę, Jaroszyński wybiegł na boisko w spotkaniu rezerw z Hutnikiem Nowa Huta i zaliczył 45-minutowy występ.
- Po trzech tygodniach treningów z pierwszą drużyną wróciłem do gry – mówi lewy obrońca „Pasów”. - Czuję się już zdrowy na sto procent, moje samopoczucie jest na tyle dobre, że wychodzę na boisko i gram, bez zastanowienia. Wiadomo, że nie jest to jeszcze dyspozycja, która pozwalałaby mi wystąpić przez 90 minut, ale mogę śmiało powiedzieć, że jestem gotowy i na pewno nie odstawię nogi w pojedynkach z rywalami.
Jaroszyński został powołany przez trenera Marcina Dornę na zgrupowanie reprezentacji młodzieżowej przed towarzyskimi meczami z Ukrainą (w czwartek o godz. 17.30 w Bydgoszczy) i Czarnogórą (poniedziałek o godz. 17.30 w Gdyni).
- Trener Dorna bardzo zabiegał o to, żebym był obecny – mówi piłkarz. - Możliwe, że nie pogram za dużo, ale sądzę, że jakąś małą szansę na występ dostanę. Jestem bardzo wdzięczny szkoleniowcowi, bardzo się cieszę z tego, że trener o mnie pamięta. Cały czas jestem z nim w kontakcie, to na pewno jest budujące. Wiadomo, że na takich zgrupowaniach można popracować mocniej, więc czasu przerwy w rozgrywkach ligowych nie zmarnuję.