WIDEO: Nowy Sącz. Pediatria pęka w szwach
autor: Stanisław Śmierciak
Na oddział pediatrii szpitala w Nowym Sączu trzeba było wypożyczyć łóżka z sąsiedniej chirurgii dziecięcej, by pomieścić wszystkich małych pacjentów. W Krynicy-Zdroju chorych jest dwukrotnie więcej niż miejsc na oddziale, więc trzeba robić dostawki.
Wszystkiemu winne są wirusy, które właśnie o tej porze roku atakują ze zdwojoną siłą. Wywołują zapalenia górnych dróg oddechowych, które często kończą się zapaleniem płuc. W efekcie na pediatrii w Nowym Sączu, dysponującej 30 łóżkami, jest 40 pacjentów.
Wolne łóżko na Śląsku
- Ostatnio, gdy pytaliśmy o miejsca w jakimś szpitalu, usłyszeliśmy, że najbliższe wolne łóżko jest w Katowicach - mówi Małgorzata Łopalewska, kierująca oddziałem pediatrycznym w Nowym Sączu.- U nas mamy komplet pacjentów, a przecież musimy przyjąć chore dzieci. Zwłaszcza, gdy nie skończyły pierwszego roku życia, a rozwinęło się u nich zapalenie płuc. Takie maluchy muszą być hospitalizowane.
Tak było między innymi z dwumiesięczną Wiktorią z Wielopola. - Nagle zaczęła kaszleć - opowiada jej mama Karolina Cięciwa. - Byłam zaskoczona, gdy lekarz stwierdził, że ma zapalenie płuc, bo nawet nie gorączkowała.
Mama z dzieckiem jest w sądeckim szpitalu od tygodnia. Nie wie jeszcze, kiedy będzie mogła wrócić z córeczką do domu, choć jej stan się poprawia. Wczoraj oddział opuściła natomiast 16-miesięczna Zosia z Barcic. - Od piątku męczyła ją uporczywa biegunka - mówi mama małej pacjentki Elżbieta Wilczyńska. - Okazało się, że dopadł ją wirus i trzeba było szybko jechać do szpitala.
Na pediatrii z powodu przepełnienia do odwołania ograniczono odwiedziny. Przy łóżku pacjenta może być tylko jeden z rodziców.
Za dużo chorych w zdroju
Podobne obostrzenia obowiązują w krynickim szpitalu. Na oddziale pediatrii i noworodków, dysponującym 18 łóżkami, leczonych jest aż 30 dzieci. Nerwowo dostawiano łóżka, by pomieścić wszystkich małych pacjentów. Chorują na oskrzela i zapalenia płuc, cierpią na duszności. Zdaniem ordynatora oddziału Haliny Frączek, winę za lawinowe zwiększenie liczby zachorowań ponosi m.in. pogoda. Gwałtowne skoki temperatury i odwilż przetykana mrozem to duże obciążenie dla małych organizmów. Takie anomalia pogodowe sprzyjają bowiem namnażaniu się wirusów i chorobotwórczych bakterii. - Na te anomalia nałożyły się zimowe ferie, podczas których Krynica jest pełna turystów - mówi Halina Frączek. - Tak ogromny przepływ ludzi sprzyja sytuacji, w której jedna osoba zaraża się od drugiej i problem narasta.
Zdaniem Małgorzaty Łopa-lewskiej, przepełnienie na oddziałach dziecięcych skończy się wiosną. Co ciekawe, w Sączu, w odróżnieniu od Krynicy, w ferie zwykle chorych dzieci jest mniej niż w okresie, gdy chodzą do szkoły czy przedszkola. - Są to duże skupiska ludzi, przenoszących wirusy - wyjaśnia Łopalewska. - W czasie ferii wiele dzieci przebywają w domu, więc zagrożenie chorobą maleje.
Tymczasem już wczoraj po południu dramatycznie pogorszyła się sytuacja w Nowym Sączu. Trzeba było dwa dodatkowe łóżka umieścić na szpitalnym korytarzu. Dwoje kolejnych małych pacjentów przyjęto na SOR. Trójka innych chorych dzieci oczekiwała na przyjęcie ze skierowaniami od ich lekarzy pierwszego kontaktu.