Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pies lawinowy jest lepszy niż detektor

Przemysław Bolechowski, Tatry
Psy ratownicy są nieocenieni w akcjach na lawiniskach. Potrafią zastąpić pracę nawet czterdziestu ludzi
Psy ratownicy są nieocenieni w akcjach na lawiniskach. Potrafią zastąpić pracę nawet czterdziestu ludzi Przemysław Bolechowski
W piątek nad ranem do Zakopanego wrócili - ze szkolenia na jednym z austriackich lodowców - ratownicy TOPR i psy lawinowe. Przez kilka dni ratownicy przygotowywali się w ten sposób do zbliżającej się w Tatrach zimy. Obecnie ratownicy mają do dyspozycji osiem wyszkolonych psów lawinowych. Okazuje się, że wciąż czworonożny ratownik wygrywa z czasem i jest bezkonkurencyjny jeśli chodzi o poszukiwanie ludzi przysypanych śniegiem.

Tak więc ratownicy i ich psy trenowali wspólnie formę w Alpach. Wszystko po to, aby jeśli tylko zima
na dobre zawita w polskie Tatry być gotowym do ewentualnej akcji na lawinisku.

- U nas zima często nadchodzi bardzo gwałtownie - przypomina Tomasz Gąsienica Mracielnik, przewodnik psa Orkana, uczestnik szkolenia. - Momentalnie tworzy się pokrywa o grubości 60-80 centymetrów i chwilę potem może zejść lawina. A poprzez to szkolenie możemy powiedzieć, że jesteśmy lepiej przygotowani do sezonu zimowego.

TOPR ma osiem psów lawinowych. W tym czynnych zawodowo jest tylko piątka. Pozostała trójka to już emeryci lub psy które są jeszcze w trakcie szkolenia.

- Pies na lawinisku wciąż jest niezastąpiony - podkreśla Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. - Co prawda można już kupić czy wypożyczyć tak zwane detektory lawinowe, ale rzadko zdarza się, aby turyści idąc w góry brali ze sobą taki sprzęt. W Tatrach używają go prawie wyłącznie ratownicy TOPR i niektórzy przewodnicy wysokogórscy.

Szacuje się, że dobrze przeszkolony pies na lawinisku jest w stanie zastąpić czterdziestu ludzi. Stąd TOPR cieszy się z posiadanych czworonogów.

Szkolenie psów ani do łatwych, ani do tanich nie należy. Przewodnicy mówią, że wyszkolenie psa
to minimum dwa lata pracy i koszt 30 tys. zł.

- Najpierw psa uczy się posłuszeństwa - tłumaczy Jerzy Maciata, przewodnik psa Vero. - Dopiero potem rozpoczyna się szkolenie specjalistyczne. Praca polega głównie na zabawie. Bawimy się z nim chowając jego ulubioną zabawkę pod śniegiem. Potem zakopuje się przewodnika, aż na końcu psy szukają tak zwanych pozorantów.

Tak przygotowany pies wyjeżdża na akcje razem z ludźmi.

- Kiedyś w Dolomitach, na moich oczach, podczas poszukiwań przysypanego narciarza pies znalazł go, zanim zlokalizowano go przy pomocy detektorów. Uratował mu życie - mówi Jerzy Maciata.

Psy pracujące w TOPR muszą nie tylko mieć odpowiedni węch i dobre warunki fizyczne, ale muszą też być odporne psychicznie. Akcje ratunkowe prowadzone są bowiem z użyciem sprzętu zmechanizowanego. Pies musi bez lęku siadać i jechać z przewodnikiem skuterem śnieżnym czy śmigłowcem. W czasie desantowania na lawinisko zarówno ludzi, jak i psy opuszcza się w uprzęży
ze śmigłowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska