- Najważniejsze, żeby dograć rundę zasadniczą bez kontuzji – mówił przed spotkaniem Grzegorz Solarski, trener chrzanowian. - W styczniu czeka nas jeszcze mecz w Bochni, a potem już zacznie się odliczanie do 1/8 finału mistrzostw Polski, które przyjdzie nam zagrać w Puławach.
Na początku wydawało się, że miejscowi wzięli sobie mocno do serca słowa szkoleniowca. Grali niefrasobliwie, z czego korzystali rywale.
W 8 min po trafieniu Michała Kutka, najlepszego wśród gości, było 2:4, a trzy minuty później, po rzucie Michała Kalety 3:5. Gospodarze zrozumieli, że trzeba się jednak zacząć trochę ruszać, żeby postawić rywali do pionu, czyli pokazać im, kto tutaj jest mistrzem, a kto uczniem.
Potem w głównej roli wystąpił Kacper Węgrzyn, dwa razy pokonując bramkarza. Za drugim razem uczynił to z karnego i był remis 5:5.
Goście raz jeszcze objęli prowadzenie, za sprawą Kutka (5:6), ale przełomowe było trafienie Krystiana Blocha, doprowadzające do remisu 6:6 (13 min). Od tego momentu miejscowi zaczęli budować przewagę. - Ten zawodnik należy do niesamowitych walczaków. Nie wiem, co musiałoby się stać, żeby nie zagrał – chwalił swego podopiecznego Grzegorz Solarski.
Po zmianie stron przewaga miejscowych rosła. W 37 min po trafieniu Węgrzyna było już 24:18. Na pewno na wynik miała uważna gra w obronie przez chrzanowian. Trener zmienił ustawienie na 5-1, z wysuniętym Blochem.
Chrzanowianie mieli szansę przekroczenia „czterdziestki”. Już po końcowej syrenie mieli jeszcze rzut wolny. Jednak Mateuszowi Krasuckiemu nie udało się zaskoczyć bramkarza skawinian, więc 40 goli nie minęło jak jeden dzień...
PMOS Chrzanów – Piast Skawina 39:23 (19:13)
Bramki: Węgrzyn 13, Kapcia 6, Bloch 5, Krasucki 5, Grzelec 4, Cwener 3, Solarski 1, Sokołowski 1, Szczepaniak 1 – Kutek 10, Jamlól 4, Kondela 2, Lis 2, Prusak 2, Bobek 1, Gubała 1, Kaleta 1.