Czas rozstania i niespodziewany powrót
To drugie podejście Pekharta do Legii. W połowie zeszłego roku Czech odchodził jako czołowy napastnik ligi. Łącznie w dwóch sezonach zdobył w polskiej lidze - 31 bramek, a dodatkowo w krajowym pucharze dołożył - 17 trafień. W sezonie 2020/21 został nawet królem strzelców PKO Ekstraklasy z 22 bramkami na koncie.
- Tomas był królem strzelców, czyli postacią z pierwszego szeregu w barwach Legii. Zna klub już dłuższy czas. Wie, że jesteśmy dużą marką i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Z mojego punktu widzenia mogę powiedzieć, że współpraca z nim obecnie jest bardzo dobra; zachowuje się bardzo profesjonalnie do nas jako pracowników klubu
- ocenił w rozmowie z nami rzecznik prasowy Legii Warszawa, Bartosz Zasławski.
W sierpniu ubiegłego roku Pekhart zdecydował się na transfer do tureckiego Gaziantepsporu. Jak sam wspominał, czas rozstania z warszawskim klubem był dla niego szczególnie emocjonalnym przeżyciem. Przez te dwa sezony na polskiej ziemi bardzo się związał z naszym krajem i samą Legią.
– Gdy zszedłem z boiska, poleciały mi łzy, to był bardzo emocjonalny moment. Spędziłem tu niesamowity czas, przeżyłem dobre i złe chwile – nigdy tego nie zapomnę. Ja i moja rodzina byliśmy tutaj szczęśliwi od pierwszego dnia. Dziękuję wszystkim w klubie, to była czysta przyjemność
- mówił Tomas Pekhart w maju ubiegłego roku po ostatnim spotkaniu z Cracovią (3:0), cytowany przez Legia.net.
Jak się później okazało do Warszawy powrócił "na tarczy". W Turcji prawie nic nie wyszło tak jak powinno. W 12 spotkaniach tylko raz wpisał się na listę strzelców w lidze oraz w Pucharze Turcji. Łącznie dwa trafienia.
– Nie mogliśmy uzyskać pożądanej skuteczności nie tylko od Pekharta, ale także od dwóch innych piłkarzy
– tłumaczył później trener zespołu Erol Bulut.
Od 30 listopada czeski napastnik pozostawał bez klubu po tym jak za porozumieniem stron rozwiązał umowę. Na początku nowego roku jego były klub, w którym święcił największe sukcesy - Legia Warszawa - na szczęście wyciągnął pomocną dłoń.
W rundzie wiosennej Pekhart zdobył pięć bramek. Kibice zaczęli zastanawiać się, czy aby na pewno Legia na czele z dyrektorem sportowym - Jackiem Zielińskim dobrze zrobiła sprowadzając rosłego Czecha, zwłaszcza patrząc na rywalizację jaka na początku nowego sezonu panuje w drużynie Runjaicia.

Konkurencja w nowym sezonie jest ogromna
Legia latem sprowadziła króla strzelców polskiej ekstraklasy z zeszłego sezonu - Marca Guala. Snajper w barwach Jagiellonii Białystok zdobył dokładnie 16 bramek. Obecnie w barwach "Wojskowych" razem z Blazem Kramerem będą chcieli zwiększyć konkurencję w ataku i jednocześnie cały czas deptać Pekhartowi po piętach w wewnętrznej rywalizacji o pierwszy skład.
- Tomas poza boiskiem jest człowiekiem bardzo rodzinnym. Dodatkowo bardzo dobrze się prowadzi jako piłkarz, dobrze się odżywia oraz dba o regenerację. Mimo że jest z rocznika 89, czyli ma 34 lata to fizycznie jest w bardzo dobrej formie, co oczywiście znajduje potwierdzenie na boisku i z tego co wiem bardzo mu zależało, aby wrócić do Legii
- powiedział Zasławski.
34-latek już w pierwszej kolejce PKO Ekstraklasy przeciwko beniaminkowi - ŁKS-owi Łódź rzucił wyzwanie swoim młodszym kolegom z ataku na czele ze wspomnianym Gualem. W momencie gdy wydawało się, że będzie tylko rezerwowym Hiszpana ten pokazał, że wciąż potrafi masowo strzelać gole.
Ostatecznie stołeczna drużyna pewnie pokonała przyjezdnych z Łodzi 3:0, po niesamowitym występie - Tomasa Pekharta, który skompletował tzw. "królewskiego hat-tricka", czyli każdą bramkę zdobył inną częścią ciała (prawą nogą, lewą oraz głową).
- Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra, nawet wśród tych zawodników, którzy rywalizują o miejsce w składzie. W zasadzie wszyscy z nich się wzajemnie wspierają. Sam Tomas widać, że jest na co dzień uśmiechnięty, pełen energii na treningu i bardzo dobrze czuje się w naszym klubie
- dodał.
W Polsce czuje się jak ryba w wodzie
Do tej pory na polskich boiskach we wszystkich rozgrywkach w barwach "Wojskowych" strzelił dokładnie 48 bramek. Tym samym stawia go to na czwartej pozycji w klasyfikacji najlepszych zagranicznych strzelców Legii Warszawa w historii.
Na pierwszym miejscu jest nie kto inny jak Miroslav Radović - 93 trafienia. W czasach swojej świetności potrafił nawet załadować gola z samym Realem Madryt w Lidze Mistrzów. Na drugim stopniu podium w tym zestawieniu jest jego kolega z tamtej drużyny - Nemanja Nikolić z dorobkiem 55 goli. Z kolei na najniższym stopniu podium uplasował się Stańko Svitlica - 51 trafień.

Jeśli więc Pekhart utrzyma formę zapoczątkowaną kapitalnym spotkaniem z ŁKS-em Łódź w pierwszej kolejce nowego sezonu może poważnie zamieszać w tym zestawieniu. Wydaje się, że trzecie oraz drugie miejsce jest jak najbardziej w zasięgu rosłego Czecha. Pytanie, czy 34-latek przebije niekwestionowanego lidera popularnego Miro Radovicia.
- 1. Miroslav Radović - 93
- 2. Nemanja Nikolić - 55
- 3. Stanko Svitlica - 51
- 4. Tomas Pekhart - 48
- Wzajemnie sobie ufamy i życzyłbym sobie, żeby ze wszystkim piłkarzami w przyszłości współpraca wyglądała tak jak z Tomasem, który ze swoich obowiązków klubowych wywiązuje się bardzo dobrze
- podsumował.
Legia na czele ze swoim czeskim snajperem w czwartek na stadionie rywala przystąpi do rywalizacji w eliminacjach do Ligi Konferencji przeciwko kazachskiemu Ordabasy Szymkent. Rewanż za tydzień na Łazienkowskiej.
Z powodu długiej podróży do Kazachstanu, w tym pewnych komplikacji w związku wojny na Ukrainie Legia poprosiła władze ligi o przełożenie meczu drugiej kolejki Ekstraklasy przeciwko Cracovii.
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
