MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Piosenka artystyczna 2011

Jan Poprawa
archiwum
Kilka ostatnich dni spędziłem w Ślesinie. To mała miejscowość na skraju Wielkopolski i Kujaw, znana tropicielom absurdów naszej przeszłości, za sprawą najdziwniejszego na świecie, niebieściuchnego łuku tryumfalnego, wzniesionego 200 lat temu na cześć oczekiwanego przez ślesinian cesarza Francuzów.

Napoleon miasteczko co prawda zlekceważył, ale ominął je w słusznej sprawie: szedł z wielką armią na Ruskich. Być może część czytelników "Gazety" odgrzebie też w pamięci Ślesin jako stolicę gminy, do której pielgrzymuje się czasem, za sprawą ambitnego kapłana, co w jednej z wiosek podślesińskich - Licheniu - wybudował gigantyczny kościół z przyległościami. Mogliby też skojarzyć Ślesin turyści, zwłaszcza kajakowi. Tam właśnie zaczyna się szlak spławnych jezior, z Gopłem pośrodku. Ale czy krakowianie jeżdżą machać wiosłami w cień gigantycznych konińskich kominów? Nie liczę na to.

O Ślesinie wspominałem przed rokiem i dwoma, zawsze w połowie lutego. Tak się bowiem ułożyło nasze życie estradowe, że właśnie w Ślesinie rozpoczyna się zawsze o tej porze sezon polskich festiwali "piosenki artystycznej". O nim więc chcę tym razem coś bąknąć. Tym chętniej, że zapewne nikt inny o tym publicznie nie powie. "Piosenka artystyczna" (czyli taka, wobec której stosuje się kryteria artystycznej wartości, nie tylko popularności) nie cieszy się bowiem wzięciem nowoczesnych mediów. Piosenki Demarczyk trudno oprawić w balecik, by się komponowały z resztą telewizyjnego programu. Ale gatunek ten istnieje, piosenki artystyczne śpiewa się często, publiczność słucha ich chętnie. Jeśli oczywiście dojedzie w miejsce, gdzie posłuchać można.

Ja dojechałem, zobaczyłem, wysłuchałem. Oceniłem konkurs, w którym była przynajmniej trójka młodych artystów nieprzeciętnych. Oklaskałem krakowiankę z Mielca Agatę Kusek, która zdobyła główną nagrodę. Bardzo podobał mi się Łukasz Majewski spod Gdańska, urzekła mnie (nie po raz pierwszy) Emilia Kudra z Łodzi. Zwróciłem też uwagę na wielu bardzo zdolnych młodzików, którzy stoją w gigantycznej kolejce chętnych na wakacyjne "warsztaty piosenki artystycznej" w Pęzinie. O tym zjawisku, jakim są "warsztaty" też wspominałem, ale raz jeszcze powiem: dla sporej grupy adeptów możliwość uczenia się od krakowskich (przeważnie) pedagogów, z Andrzejem Zarzyckim włącznie - wydaje się nieoceniona. Być może wspomnę więc kiedyś jeszcze o Iwonie Bugnackiej z Gośliny Murowanej, Agacie Rożankowskiej z Bydgoszczy, Łukaszu Gocławskim spod Trzcianki, Ewie Nowak z Siedlec.

Jak szanowni Czytelnicy widzą, maleńki Ślesin, niespecjalnie reklamowany (a w największych mediach nie reklamowany wcale) przyciąga młodzież z całej Polski. I od razu powiem, że podobnie dzieje się na większości konkursów i festiwali poświęconych niemodnej (wydawać by się mogło) "piosence artystycznej". W Mielcu, z którego niedawno wyfrunęła do Krakowa laureatka Kusek (jej młodszy brat Jasiek, zwany czasem "Mozartem z Mielca" - też się na krakowską Akademię Muzyczną wybiera), kilka dni wcześniej odbył się "zjazd bardów", jeszcze jednej przemilczanej odmiany i oryginalności polskiej sztuki estradowej. Jak mi donoszą - i tam był sukces, tak artystyczny, jak frekwencyjny. Czemu się nie dziwię, po prostu ludzie wszędzie chcą piosenki niegłupiej, najlepiej jeśli śpiewa ją człowiek, co nikogo naśladować i niczego udawać nie potrzebuje…

Dziś zaczyna się właśnie w Rybniku jeden z największych festiwali - Ogólnopolski Festiwal Piosenki Artystycznej. Obok niezrównanego Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie, obok olsztyńskich "Spotkań zamkowych", czy mutującego ostatnimi laty we Wrocławiu Przeglądu Piosenki Aktorskiej, niewątpliwie w Rybniku odbywa się jedna z najważniejszych manifestacji gustu do "piosenki artystycznej". Z mocno obsadzonym, starannie wyselekcjonowanym konkursem, w którym rywalizują wyłącznie bohaterowie ubiegłorocznego sezonu, laureaci imprez mniejszych.

W Rybniku odbędzie się też kolejne spotkanie (zwane "sejmikiem") dyrektorów odbywających się w Polsce festiwali. To ważny zwyczaj, dzięki któremu mnożą się w kraju imprezy o podobnym, nieco podziemno-artystycznym charakterze. Ostatnimi czasy nowe konkursy pojawiły się w Siedlcach i w Gubinie. Wzbogacają one życie kulturalne kraju. Oczywiście festiwale nowe nie mogą rywalizować z poważnymi "firmami". Takimi, jak (przypomnę chronologicznie) konkursy w Piasecznie, Opolu, Wrocławiu, Bydgoszczy, Stargardzie Szczecińskim, Gorlicach, Barcinie, Elblągu, Oświęcimiu, Radomiu, Kozienicach, Zamościu… W wyliczance dotarłem do początku czerwca. Potem jest jeszcze większe owych "festiwali piosenki artystycznej" nagromadzenie.

Nie będzie tego w telewizji. Ona woli organizować sobie sama konkursy, wedle zakupionego cudzoziemskiego "formatu". Polski format, czyli autentyczne zapotrzebowanie na sztukę wśród miesz- kańców odległych od stolicy miast lub miasteczek, mrówcza praca od podstaw z ludźmi, którym nie wystarczają wzorce pana Kasowskiego czy Łaszczoka (w telewizji obecnych a jakże, do rozpuku) - cóż ją obchodzi? Zaraz po rybnickiej OFPA w Krakowie pośpiewają, pograją, pohałasują szantymeni. "Shanties", najstarszy w Europie festiwal tego gatunku - też nie może liczyć ani na recenzje, ani na relacje. Kogo kręci stary doktor Porębski? No, chyba żeby się pojawiła Lady Gaga. Niechby nawet na widowni…

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska