Jest Pan chyba najbardziej niezadowolonym z siebie złotym medalistą tych mistrzostw. Zdobył Pan złoto, a na twarzy grymas niezadowolenia. Czemu mistrz Europy jest taki skwaszony?
Bo wymagam od siebie dużo. I widzę jeszcze sporo błędów. Za wolno kręcę się w kole. Rzuty nie są rewelacyjne technicznie. A ja lubię, jak wszystko dobrze gra. Oczywiście cieszę się z medalu i dałem dziś z siebie wszystko. Ale mam nadzieję, że szczyt formy nadejdzie w Rio i tam trochę dołożę do dzisiejszego rezultatu. Metr, może dwa z haczykiem i będzie super.
Pierwszy rzut to zaledwie 62,73. Miał być po prostu na zaliczenie czy popełnił Pan błąd?
Sam nie wiem. Czasami tak bywa. Są oczekiwania własne, rodziny, kibiców. Presja jest bardzo duża, a to wszystko nie jest takie proste.. Jeżeli mi ktoś ze sportowców powie, że się nie denerwuje przed startem, to zwyczajnie ściemnia. Zawsze są nerwy. Startuję już tyle lat i nie zdarzyło mi się nie czuć adrenaliny. W pierwszym podejściu dysk leciał, ale nie miał odpowiedniej prędkości początkowej i był źle trafiony
Anita Włodarczyk rozkręcała się podczas konkursu w Amsterdamie z rzutu na rzut. Chyba wziął Pan przykład z naszej mistrzyni, bo też co kolejka, to dysk leciał dalej?
(śmiech) Każdy może powinien brać przykład z Anity. To wspaniała zawodniczka. Oby w Rio mój dysk leciał w każdej kolejce dalej. I jej młot także. Wtedy wszyscy będziemy mieli powody do radości, a Małachowski i Włodarczyk zostaną mistrzami.
Poprzedni złoty krążek ME wywalczył Pan w 2010 roku w Barcelonie. Trochę czasu minęło od tego sukcesu.
Rzeczywiście. Najważniejsze, że jak staję na podium w tych zawodach, to od razu na najwyższym stopniu. Fajnie być drugi raz zwycięzcą rywalizacji na naszym kontynencie. Kiedyś mówiłem, że zazwyczaj jestem drugi. Teraz karta trochę się odwraca. W Barcelonie, przypominam wszystkim, rzuciłem dalej, bo powyżej 68 metrów. Więc po tylu latach wcale nie jest lepiej. Wiem, wiem. Znowu zaczynam narzekać (śmiech).
Jak będą wyglądały Pana najbliższe dni? Będzie czas na odpoczynek przed kolejnym zgrupowaniem?
Bardzo krótki odpoczynek, a przed kolejnym wyjazdem mam jeszcze ślub i poprawiny.
Swoje?
Nie (śmiech). Jestem na szczęście tylko gościem. Potem jadę do Cetniewa, bo tam jest memoriał Kamili Skolimowskiej. A zaplanowany start mam w Monte Carlo.
Potem Rio. Ma pan już srebrny medal Igrzysk Olimpijskich, a teraz wszyscy liczą na złoto.
Zapraszam tych wszystkich do koła, żeby spróbowali, jak to jest lekko (śmiech). Amsterdam był próbą generalna przed Rio. Teraz jest jeszcze miesiąc ciężkiej pracy i mam nadzieję, że w Brazylii wszyscy będziemy się cieszyli z sukcesów.