Piotr Radoń nie żyje. 21-latek bez rąk i nóg chciał żyć jak zdrowy
Piotr Radoń pochodził z Dąbrowy Tarnowskiej. Urodził się z rzadką wadą: bez nóg i rąk. - Mam 19 lat i jestem właściwie niemowlakiem - opowiadał dwa lata temu na łamach "Gazety Krakowskiej". - Rodzice muszą mnie karmić, poić, ubierać, nosić na rękach. Taki się urodziłem, muszę z tym żyć. Gdy miałem 12 lat, uświadomiłem sobie, że jestem chory i że nigdy nie będę taki jak inni. Ale bez rąk i nóg też można żyć, uczyć się, mieć marzenia i ambicje. Naprawdę - przekonywał.
Zamiast nóg miał płyty platformowe, a na nich zamontowane metalowe "nogi" w celu podparcia korpusu. Potrafił samodzielnie obracać się z boku na bok. Sam nauczył się obsługiwać komputer. Wstukiwał litery na klawiaturze za pomocą pałeczki laryngologicznej.
Mimo swojej niepełnosprawności nie poddał się. Nie chciał siedzieć w domu. Ukończył z wyróżnieniem gimnazjum i liceum informatyczne, zdał maturę (średnia ocen 4,8) i zaliczył kurs komputerowy. W 2012 roku rozpoczął studia w Polsko-Japońskiej Wyższej Szkole Technik Komputerowych w Warszawie. Marzył o protezach rąk i nóg.
Postępująca skolioza uciskała narządy wewnętrzne, m.in. płuca, co powodowało duszności oraz częste infekcje dróg oddechowych. Piotrek miał też astmę. Zmarł w nocy z wtorku na środę. Miał zaledwie 21 lat.