Jest rok 2004. Geje i lesbijki maszerujący w krakowskiej paradzie równości dostają od młodych radykałów kamieniami i jajkami, słyszą też od nich obraźliwe okrzyki, m.in. "won z Krakowa!". Kontrmanifestację prowadzi m.in. Piotra Stachura, młody aktywista z Młodzieży Wszechpolskiej. Po marszu opowiada dziennikarzom o tym, jak bardzo dumny jest ze swojego udziału w kontrmanifestacji.
Kilka dni poźniej Kampania Przeciw Homofobii składa do prokuratury zawiadomienie, że Stachura podżegał innych uczestników marszu do "udaremnienia przemocą i groźbą legalnie odbywającego się pochodu". - Po niespełna dwóch miesiącach prokuratura to postępowanie umorzyła, nie dopatrując się znamion czynu przestępczego - wspomina prok. Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury. Ale do Stachury przylgnęła już łata wszechpolaka rzucającego jajami.
Już wtedy Stachura był też radnym sejmiku województwa (od roku 2002) z ramienia Ligi Polskich Rodzin. W sejmiku zasiadał do roku 2010. Zasłynął m.in. z tego, jak na mównicy wypominał Niemcom utracone podczas okupacji mienie w Krakowie. W drugiej kadencji (2006-2010) zaczął jednak głosować tak jak "platformersi". W 2010 PO przyjęła go nawet w szeregi swojego klubu w sejmiku województwa. Nie bez medialnego poruszenia.
Do Platformy zbliżył się na tyle, że półtora roku temu zaczął pracę w urzędzie marszałkowskim - początkowo jako zastępca dyrektora departamentu organizacyjno-prawnego. Stachura twierdzi, że był po prostu kompetentny: najlepiej zdał testy i świetnie wypadł na rozmowie. - Lubię administrację. Skończyłem politologię i dwa kierunki podyplomowe, teraz jestem na piątym roku prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Edukacja i praca są dla mnie w życiu najważniejsze. Pracuję na etacie, odkąd skończyłem 23 lata. Myślę, że marszałek od dłuższego czasu przyglądał mi się i stwierdził, że można mi zaufać. A dla mnie to zaszczyt - twierdzi.
Marszałek Sowa również prosi, aby nie szukać w jego decyzji sensacji. - Przez te półtora roku pracy w urzędzie Stachura udowodnił, że można zapomnieć mu ekscesy przeszłości - twierdzi marszałek Sowa. - Ja cieszę się z każdej ocalonej owieczki, jak w Ewangelii. Mam zresztą nadzieję, że kiedyś wszechpolacy będą chodzić na marsze niepodległościowe razem z nami - dodaje.
Ireneusz Raś, szef małopolskiej Platformy, również zastrzega, że on w awansie Stachury nie widzi nic niewłaściwego. - Kto z nas nie ma na sumieniu żadnych grzechów młodości? - pyta retorycznie. - Od kilku lat nie słyszałem natomiast o żadnych kontrowersjach wokół Stachury. Mnie decyzja marszałka nie dziwi ani nie oburza. Choć podkreślam, że to nie Platforma zajmuje się obsadzaniem stanowisk w urzędzie marszałkowskim. To była decyzja wyłącznie marszałka - zastrzega.
Stachura nieco nerwowo reaguje na pytania dotyczące jego przeszłości w Młodzieży Wszechpolskiej. Otwarcie przyznaje, że jest na tym punkcie wrażliwy. - Moja przygoda z Młodzieżą Wszechpolską skończyła się prawie 10 lat temu i nie widzę sensu, aby dziś do tego wracać. Jako młody człowiek byłem porywczym idealistą, ale zmieniłem się - ucina. - W pracy w urzędzie liczą się wyłącznie kompetencje i moja ciężka praca. Skupmy się na tym - prosi.
Dotychczasowy szef kancelarii, Andrzej Wałkowicz, został przeniesiony na stanowisko prezesa małopolskiego oddziału Przedsiębiorstwa Usług Hotelarskich i Turystycznych, należącego do województwa. PUHiT, będący do niedawna własnością skarbu państwa, kilka miesięcy temu został przekazany w ręce władz województwa. Przedsiębiorstwo posiada hotele i restauracje, m.in. w Krakowie, Zakopanem i Krościenku.