Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PiS trzymał się tylko jedej, prawej strony. Teraz krąży od ściany do ściany. Z prezesem na czele

Marek Bartosik
Wydawało się, że to jest już jakaś stała norma naszego życia publicznego. Miejsce PiS-u jest przy ścianie. Wiadomo, przy której i że od zawsze i nic partii stamtąd nie ruszy. A jednak są chwile, kiedy PiS potrafi się poruszać wręcz od ściany do ściany. I to przewrotnie. Tam, gdzie jest zapraszane, nie przychodzi, a tam, gdzie nikt prawych i sprawiedliwych się nie spodziewa, zjawiają się tłumnie.

Tak więc prezes Kaczyński nie pojawił się po raz kolejny w Pałacu Prezydenckim na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, choć Bronisław Komorowski zapraszał. Gdy zaś ruch posła Palikota próbował założyć sejmowy zespół do zbadania bogatej działalności Antoniego Macierewicza, przybyli całą "hordą", jak to ocenili organizatorzy, choć nikt ich się tam nie spodziewał.

Ale prezes Kaczyński niedawno udowodnił, że też potrafi przybyć. Kamery odnotowały jego obecność na pogrzebie Tadeusza Mazowieckiego. Siedział skupiony w kościelnej ławce. Nie rozpraszał go fakt, że jest wśród tej zakłamanej elity, która najpierw sprzedała Polskę ubecji w Magdalence, a potem transakcję powtórzyła, oddając Ojczyznę umęczoną pod władzę kondominium niemiecko-rosyjskiego. Zachował się zwyczajnie, tak normalnie, że aż musiało to zostać powszechnie zauważone.

Teraz się wybrał na kijowski Majdan, ale do Pałacu Prezydenckiego już nie. Aż się narzuca wniosek, że prezes spotyka się najchętniej z politycznymi przeciwnikami, gdy są już martwi. Do żywych wysyła w swoim imieniu wprawdzie nie konia, ale za to eurodeputowanego (a jakże!) Czarneckiego, co zapewne czyni jakąś różnicę.

Jednak ci, którzy uwierzyli, że podczas pożegnania premiera Mazowieckiego prezes przeżył jakąś metamorfozę i już będzie się zachowywał normalnie, przeżyli rozczarowanie. Spodziewają się teraz komunikatu prasowego, który będzie kopią tego sprzed ponad trzech lat, po kampanii prezydenckiej. Wtedy wyjaśniano, że łagodna postawa prezesa wobec Gierka Edwarda i rosyjskiego narodu była efektem działania silnych proszków.

Jednak porzućmy te interpretacyjne złośliwości, choć biorąc pod uwagę dorobek prezesa łatwo mi to nie przychodzi.
Mówiąc już całkiem poważnie, wytłumaczenie tego marszu od ściany do ściany może być przecież bardzo proste. Prezes zwyczajnie nie ma nic do powiedzenia. Na pogrzeby chodzi, bo główny bohater takiej uroczystości rozmowny już nie jest i w ogóle gadać tam nie wypada. Wśród żywych mówić można, pod warunkiem że ma się do przekazania jakieś treści. A jak nie, to po co chodzić. Żeby posmakować prezydenckiego kateringu? To prezesa niegodne.

Za tą tęsknotą, by jednak Kaczyński zachowywał się rzeczywiście normalnie, wyczuwam takie podskórne przekonanie, że jednak jest on wielkim politykiem. I w każdej chwili może się to okazać. Trzeba więc znosić jego fochy, bo a nuż się dla Ojczyzny odblokuje, porzuci urazy, przedstawi jakąś rzeczową koncepcję rozwiązania któregokolwiek problemu.

Ja się takiego przekonania wyzbyłem już dawno. Nie chce przychodzić? Trudno! Zapraszać go trzeba, bo konstytucja tego wymaga. I wystarczy kurtuazji. Dwie trzecie wyborców 40-milionowego narodu nie mogą zajmować się skazami charakterologicznymi ulubieńca pozostałej jednej trzeciej.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska