Las nad brzegiem Popradu w przysiółku Łomnickie w Piwnicznej-Zdroju wygląda jak po intensywnym ostrzale artyleryjskim. Duże drzewa są złamane w połowie wysokości, wyrwane z korzeniami, rzucone wiele metrów od miejsca w którym rosły. Taki obraz grozy pozostał po wichiurze, burzy i gradobiciu, które w środę po południu przeszły w nad przysiółkiem Łomnickie w Piwnicznej.
Andrzej Klisiewicz, który mieszka po przeciwnej stronie drogi niż zniszczony las, mówi z przekonaniem, że gdyby ktoś był w owym lesie w czasie około czterdziestu sekund horroru miałby znikome szanse przeżycia. Najpewniej zostałby przygnieciony spadającymi drzewami. Na szczęście żywioł szalał tak straszliwie tylko na bardzo małym obszarze.
Gdyby przekroczył wąska drogę, zniszczyłby kilkadziesiąt domów wspólnoty mieszkaniowej. Dobę po tamtych chwilach grozy i wielu godzinach akcji ratowniczej prowadzonej przez strażaków las, a raczej to co z niego pozostało, nadal przeraża swym wyglądem.