Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po 12-godzinnej harówce zostali wyrzuceni na bruk

Magdalena Balicka
Krystian Olcoń, Kamil Olcoń i Piotr Rogaczewski apelują do poszukujących pracy o ostrożność
Krystian Olcoń, Kamil Olcoń i Piotr Rogaczewski apelują do poszukujących pracy o ostrożność Monika Pawłowska
Troje młodych przyjaciół z Libiąża postanowiło zarobić pierwsze pieniądze. W telegazecie znaleźli ogłoszenie właściciela plantacji malin w Załuskach pod Warszawą, który oferował atrakcyjne wynagrodzenie, zakwaterowanie i wyżywienie. Libiążanie nie zastanawiali się długo. W połowie września ruszyli do pierwszej w życiu pracy.

Pod numerem 692 279 231 nadal oferują wysokie zarobki i świetne warunki
Umówili się z pracodawcą telefonicznie na 130 złotych za dniówkę od osoby. Miały być też niezłe warunki mieszkaniowe i podstawowe wyżywienie gratis. - Okazało się, że zamiast do Załusek, trafiliśmy do Kamienicy. Zamiast do pokoju, zaprowadzono nas do zrujnowanej obory, gdzie mieliśmy spać na śmierdzących pryczach z niezmienioną pościelą - opowiada Kamil Olcoń, dwudziestolatek z Libiąża. Na obiad dostali kilka plasterków zielonej od starości wędliny. - Właścicielka powiedziała, że w piwnicy są jeszcze ziemniaki i cebula. Możemy przez nasz pobyt z nich korzystać - dopowiada Piotr Rogaczewski, rówieśnik Kamila.

O ile byli w stanie znieść fatalne warunki, w jakich mieliby mieszkać, o tyle wynagrodzenie, które realnie wypłacił pracodawca, przyprawiło o ból głowy. - Po dwunastogodzinnej harówce zamiast obiecanych 130 złotych dostaliśmy 70 złotych na trzech, czyli po 23 złote na głowę - denerwuje się Krystian Olcoń, trzeci z oszukanych chłopaków.

Postanowili jeszcze tego samego dnia zrezygnować z pracy. Kobieta, u której się zatrzymali, nie pozwoliła im nawet przespać się na brudnych pryczach, tylko o godzinie 20 wyrzuciła na bruk.

- Stanęliśmy na środku pola, nie wiedząc, gdzie jesteśmy - wspominają. Nie mieli pieniędzy, by wynająć pokój na najbliższej stacji benzynowej. Na szczęście Kamil miał przy sobie telefon komórkowy, przez który jego dziewczyna wskazywała im kierunek wędrówki.

- Szliśmy wzdłuż ruchliwych ulic i o mało nie rozjechał nas jakiś wariat. To był horror, bo dźwigaliśmy ciężkie walizki z zapasem odzieży na kilka miesięcy - wspominają rozżaleni. O piątej rano doszli do dworca autobusowego. Mają do siebie trochę żalu, że pojechali zupełnie w ciemno.

- Nie spisaliśmy umowy. Warunki ustalaliśmy telefonicznie - przyznają. Teraz, jeśli zdecydują się wyjechać za chlebem poza granice powiatu, to dokładnie prześwietlą firmę. A na razie chcą ostrzec wszystkich tych, którzy liczą na łatwy zarobek.

Reporterzy "Gazety Krakowskiej" zadzwonili do rolnika z Kamienicy w gminie Załuski pod numer z telegazety. Głos w słuchawce zapewniał, że za pracę przy zbiorze malin lub przy sadzonkach zaoferują minimum 70 zł na dzień. Do tego smaczne wyżywienie i dobre warunki mieszkaniowe z prysznicami. Gdy dowiedzieli się, że dzwonimy z gazety, słychać było tylko trzask odkładanej słuchawki.

Co na to prawo

Jarosław Dwojak z chrzanowskiej policji przyznaje, że sprawa nie jest prosta. - Jeśli libiążanie nie podpisywali żadnej umowy ani nie dokonywali żadnej przedpłaty, to wyegzekwowanie pieniędzy będzie skomplikowane. Warto jednak, by mężczyźni zgłosili sprawę na policji. Zainteresujemy nią kolegów z jednostki w Załuskach, a także Państwową Inspekcję Pracy, która będzie mogła sprawdzić, czy rolnicy nie wzbogacają się, zatrudniając pracowników "na czarno". Warto ostrzec innych przed nieuczciwym pracodawcą.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska