Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po zawodach z Falubazem kibice Unii Tarnów czują duży niesmak

Piotr Pietras
Zespół Unii Tarnów, po porażce na wyjeździe w drugim meczu półfinałowym z drużyną Stelmetu Falubazu Zielona Góra (37:53), nie obroni w tym sezonie tytułu mistrzowskiego. W meczach o brązowy medal "Jaskółki" zmierzą się natomiast z ekipą Dospelu CKM Włókniarza Częstochowa.

Tarnowianie na rewanżowy mecz półfinałowy do Zielonej Góry pojechali z nadzieją na utrzymanie czteropunktowej przewagi, jaką wypracowali sobie na torze w Tarnowie. Zdawali sobie sprawę, że wynik 47:43 niczego im nie gwarantuje, mimo wszystko liczyli, że będą w stanie podjąć walkę z zespołem gospodarzy.

Kierownictwo zespołu z Zielonej Góry przechytrzyło jednak tarnowian i na niedzielny rewanż przygotowało bardzo przyczepny tor, na którym praktycznie nie dało się walczyć, można było na nim tylko jeździć. - Byłem na stadionie w Zielonej Górze cztery i pół godziny przed rozpoczęciem zawodów i tor był całkowicie zbronowany. Zwracałem uwagę na ten fakt komisarzowi toru, który zapewnił mnie, że tor na zawody będzie przygotowany bardzo dobrze. Sam już wtedy wiedziałem, że tak nie będzie, gdyż znam się na przygotowaniu toru - podkreślił trener Unii Marek Cieślak, który do ostatniego momentu przed meczem kwestionował jakość nawierzchni zielonogórskiego toru.

Podobne wątpliwości miało jury zawodów, w skład którego wchodzili: przewodniczący Stanisław Bazela, sędzia Artur Kuśmierz oraz komisarz toru Zbigniew Kuśnierski. Przed rozpoczęciem meczu jury oceniło przygotowanie toru na słabą "trójkę" i niejednogłośnie podjęło decyzję, że nadaje się on do rozegrania meczu. - Nie wiem, który z przedstawicieli jury zakwestionował jakość toru - stwierdził trener "Jaskółek".

Prawdopodobnie osobą tą był przewodniczący Bazela, który nigdy nie bał się podejmowania rozsądnych decyzji. - Też stawiałbym na pana Bazelę, gdyż przed zawodami był wściekły na to, co tam się działo - podkreślił Cieślak, dodając: - Przed rozpoczęciem zawodów organizatorzy próbowali jeszcze tor na przmian ubijać i bronować, a efekt był taki, że wyszła z tego bardzo przyczepna nawierzchnia o konsystencji plasteliny.

Ostatecznie gospodarze osiągnęli cel i zawody rozpoczęły się na torze, który, delikatnie mówiąc, był wymagający. Nawierzchnia była wyjątkowo przyczepna, czego najlepszym dowodem był rekord toru, jaki już w 1. wyścigu zawodów ustanowił reprezentant Stelmetu Falubazu Jarosław Hampel.

Zielonogórzanie, mimo że pierwszy mecz półfinałowy w Tarnowie przegrali różnicą zaledwie czterech punktów, najwyraźniej mocno obawiali się ekipy "Jaskółek" i zdecydowali się na przygotowanie tak przyczepnego toru, by spokojnie móc wywalczyć awans do finału.

Po tym jak żużlowcom obu drużyn przyszło startować na bardzo przyczepnym torze, widowisko całkowicie straciło na atrakcyjności, gdyż zawodnicy niemal w każdym wyścigu jeździli "gęsiego", w sporych odległościach od siebie. Wyprzedzali się natomiast głównie w sytuacjach, gdy zawodnik jadący na wyższej pozycji popełniał błąd związany z prowadzeniem motocykla na wyjątkowo trudnej nawierzchni. Błędy te najczęściej popełniali tarnowianie, którzy rzadko mają możliwość startu na podobnej nawierzchni. Kibice nie mieli się więc czym emocjonować, gdyż o kolejności na mecie decydował przede wszystkim dobry start i umiejętne rozegranie pierwszego łuku. Mimo ogromnych problemów tarnowianie po 11 wyścigach przegrywali tylko różnicą 10 "oczek", cały czas mieli szanse na zmniejszenie przewagi rywali i awans do finału. Były to jednak szanse iluzoryczne, gdyż dwaj czołowi zawodnicy z Zielonej Góry Hampel i Piotr Protasiewicz oraz w końcówce zawodów Andreas Jonsson byli dla zawodników z Tarnowa nieuchwytni.

- Tor był ciężki i bardzo trudno było odpowiednio dopasować do niego motocykl. W pierwszym biegu pojechałem w miarę dobrze, ale później miałem olbrzymie problemy, aby w ogóle wyjechać spod taśmy. Wydaje mi się, że silnik był zbyt słaby na ten tor, gdyż było bardzo przyczepnie - stwierdził Martin Vaculik.

Po zakończeniu meczu tarnowianie z honorem przyjęli porażkę i gratulowali drużynie Stelmetu Falubazu awansu do finału. - Zielonogórzanie byli dużo lepsi od nas. Jechało nam się w tym spotkaniu bardzo ciężko, ponieważ tor był bardzo wymagający. Jestem zadowolony przede wszystkim z faktu, że moi zawodnicy dojechali do końca zawodów cali i zdrowi - podkreślił trener Unii.
Kibicom "Jaskółek" mimo wszystko po meczu w Zielonej Górze pozostał duży niesmak.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska