Czytaj także: Sylwester w Tatrach: turyści utknęli w górach
Wszystkie jednak służby zaznaczają, że noc sylwestrowa była wyjątkowo spokojna. Obyło się bez poważnych wypadków i rozbojów. Jedynie ratownicy TOPR spędzili tę noc w górach na ratowaniu zabłąkanych turystów. Ale i tu akcja skończyła się pomyślnie.
Czytaj także: Szczawnica: na sylwestra zagrał Pectus [ZDJĘCIA]
Prawie sto interwencji odnotowali nowotarscy i zakopiańscy policjanci. - My mieliśmy co prawda ponad pięćdziesiąt interwencji, jednak wszystkie były drobne - podkreśla podinsp. Kazimierz Pietruch, rzecznik zakopiańskiej policji. - Nie było żadnych rozbojów, większych pobić, wypadków. Ot, tylko sprzeczka narzeczonych, tak zwane "leżaczki", którym trzeba było pomóc wstać, aby nie zamarzli na ulicy. Trzech z nich musieliśmy pozostawić do wytrzeźwienia, jednego aż w areszcie w Limanowej.
Podobnie noc sylwestrowa upłynęła nowotarskim policjantom. Interweniowali ponad czterdzieści razy, ale również - jak zaznacza oficer dyżurny komendy policji w Nowym Targu - były to sprawy drobne, w większości związane z upojeniem alkoholowym.
- Mamy dziś zapchany areszt od osób zatrzymanych do wytrzeźwienia - wyjaśnia oficer dyżurny nowotarskiej policji. - Nawet jeszcze dziś rano zatrzymaliśmy dwie, u których alkomat wykazał półtora promila.
Ta noc okazała się pracowita także dla ratowników TOPR, oraz strażników TPN i straży granicznej.
- Mieliśmy cztery interwencje na Gubałówce, urazy głowy, nóg, pocięte palce, wybity bark turysty w rejonie Morskiego Oka - podsumowuje Marcin Józefowicz, ratownik dyżurny TOPR. - Zadzwoniła na centralę dwójka taterników, że ma problem ze znalezieniem drogi w dół w rejonie Niebieskiej Turni.
Pięciu ratowników wyruszyło z Hali Gąsienicowej i Pięciu Stawów w rejon, skąd pomocy wzywali taternicy. - Ratownicy dotarli w ten rejon o godzinie 4.50, ale zdecydowali poczekać do świtu, by mógł wystartować śmigłowiec - relacjonuje ratownik dyżurny.
Taternicy bezpiecznie zostali przewiezieni do Zakopanego. Wolnego w noc sylwestrową nie mieli też strażnicy parkowi TPN oraz straż graniczna. - Pracowaliśmy przez całą noc, ale muszę przyznać, że było spokojnie raczej i cicho - podkreśla Edward Wlazło, komendant straży parku w TPN. - Owszem, parę rakiet zostało w górach wypuszczonych (m.in. na Giewoncie - przyp. red.), mimo apeli dyrektora TPN i plakatów, by zachować ciszę. Były też kuligi, ogniska i zorganizowana zabawa sylwestrowa na terenie parku, ale wszystko w ramach przyzwoitości.
Niewątpliwie na to, że sylwestrowa noc przeszła spokojnie i bez ekscesów, wpłynął fakt, iż na Podhale przyjechało mniej niż w roku ubiegłym gości. Nie było tłumów. - Zawsze Nowy Rok witały tłumy na Krupówkach, tym razem szaleństwa nie było - mówi Andrzej Mrowca, mieszkaniec Zakopanego.
W tym roku goście wyjątkowo tłumnie wybrali się na sylwestra do Szczawnicy, która zorganizowała imprezę plenerową na placu przy dolnej stacji kolei linowej "Palenica". Gwiazdą wieczoru był zespół Pectus z liderem Tomaszem Szczepanikiem.
- To już mój drugi sylwester w Szczawnicy, zawsze jest tu fajnie i nastrojowo - mówi Kasia Kowalska z Krakowa. Czynne były letnie kawiarenki, gdzie można było napić się gorącej herbaty. Widać było sporo rodzin z dziećmi. Było bezpiecznie. Wiele osób też bawiło się na zamkniętych balach w kawiarniach, sanatoriach i domach wczasowych. - W tym roku mamy więcej emerytów. To dobrze. Oni umieją się bawić! - mówi Maria Gonciarz , szefowa DW Budowlani.
współpraca: S. Zachwieja
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!