- Nie możemy dalej z założonymi rękami patrzeć jak ludzie giną bądź zostają kalekami na Obidowej (inna nazwa Piątkowej Góry) - mówi Antoni Rapacz, pochodzący z Rabki radny powiatu nowotarskiego, który poparł wniosek o ustawienie na "patelniach" fotoradaru. - Moim zdaniem, tylko takie urządzenie może spowodować, że ci młodzi ludzie będą na tych zakrętach zwalniać i przestaną ryzykować życie własne, a także - co ważniejsze - życie innych kierowców. Przecież szalejące na tych zakrętach motocykle czasem przejeżdżają dosłownie o centymetry od samochodów.
Ustawienie fotoradaru nie będzie jednak proste. Najpierw na jego instalację musi zgodzić się zarządca drogi, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Dlatego w najbliższy wtorek na Obidowej odbędą się konsultacje społeczne, na które zaproszona została burmistrz Rabki, starosta nowotarski, komendant nowotarskiej policji oraz przedstawiciele GDDKiA i Inspekcji Transportu Drogowego.
- Z zapewnieniem bezpieczeństwa na "patelniach" mamy latem spory problem (wówczas odbywają się tam wyścigi motocyklowe - przyp. red.) - przyznaje komendant powiatowy policji w Nowym Targu, podinsp. Zbigniew Domalik. - Wysyłanie patroli policji na miejsce jest mało skuteczne, bo żeby zaprowadzić porządek, musielibyśmy być obecni tam przez cały czas.
Jak dodaje policjant, gdy na "patelnie" przyjeżdża radiowóz, motocykliści stoją na poboczu lub jeżdżą spokojnie. - Rajdy zaczynają się, gdy patrol odjeżdża. Dlatego fotoradar byłby dobrym rozwiązaniem - mówi.
Z takim stanowiskiem nie do końca zgadza się Piotr Marzec, jeden z dyrektorów krakowskiego oddziału ITD. - Oczywiście wybieramy się na to spotkanie, ale - moim zdaniem - z opisu trasy, gdzie dochodzi do wypadków, wynika, że absolutnie na nadaje się ona do ustawienia fotoradaru - wyjaśnia Marzec. - Powinien on bowiem stać na długiej prostej, bo tylko wtedy jego wskazania nie są zniekształcane. Na zakrętach pomiar będzie błędny i każdy kierowca ukarany mandatem z takiego urządzenia, bez problemu podważy go w sądzie.
Zdaniem inspektora, stacjonarny fotoradar (tylko taki ustawia ITD) motocykliści szybko by zniszczyli lub po prostu hamowali tuż przed nim, a na pozostałych zakrętach pędzili na złamanie karku.
Jak więc inaczej sprawić by motocykliści szaleńcy zniknęli z Piątkowej Góry? - Moim zdaniem tu może pomóc tylko i wyłącznie zorganizowana akcja policji - mówi Bartłomiej Stachoń, zawodowy kierowca z Zakopanego. - Niech mundurowi nie narzekają, że jest im ciężko prowadzić walkę z motorami. Oni powinni przyjeżdżać tam codziennie nieoznakowanymi radiowozami. I to nie jednym, ale kilkoma! Gdy motocykliści będą w ciągłym strachu, nawet nie o mandat, lecz o utratę prawa jazdy, to na pewno zwolnią.
Zresztą samym motocyklistom pomysł ustawienia fotoradaru też się nie podoba. - Ci z nas, którzy jeżdżą zbyt szybko, na pewno nie zwolnią, bo na drodze będzie akurat fotoradar - mówi Krzysztof, z podhalańskiego klubu motorowego MotoSpyke. - Niestety, ryzykantów jest wśród nas za dużo. Wierzę jednak, że można do nich przemówić. Jednakże nie poprzez fotoradar, ale serię pogadanek, na których policja będzie wyświetlać "szaleńcom" filmy pokazujące skutki brawury. Może to do nich przemówi.
"Patelnie" ciągną motocyklistów
Na dwupasmową zakopiankę na Piątkowej Górze zjeżdżają miłośnicy dwóch kółek nie tylko z Podhala. W wakacje pojawiają się tam także motocykliści z całej Małopolski, a nawet ze Śląska. Jak twierdzą, te zakręty są bowiem idealnym dla nich miejscem, by poćwiczyć pokonywanie ostrych zakrętów na motocyklu. Niestety, wielu z nich ponosi fantazja.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+