Choć wiele potoków i rzek przepływających przez region przekroczyło stany alarmowe, w większości utrzymały się one do czwartkowego wieczora w swoich korytach. W nocy opady zelżały i poziom wód zaczął się obniżać.
- W powiecie tatrzańskim mieliśmy z powodu opadów 9 interwencji - mówi Andrzej Król Łęgowski, rzecznik prasowy zakopiańskiej straży pożarnej. - Pracowaliśmy głównie przy wypompowywaniu wody z piwnic i udrażnianiu przepustów.
Z kolei na terenie powiatu nowotarskiego strażacy wyjeżdżali z garażu 30 razy. - Były to głównie interwencje typu wypompowywanie wody z zalanych piwnic i garaży - mówi Piotr Krygowski, rzecznik nowotarskiej remizy. - Ani razu nie musieliśmy pomagać nikomu kto miałby zalane mieszkanie.
Podobnie sytuacja wyglądała też w powiecie suskim. Tu interwencji strażaków było 29.
Tym samym do miana dwóch najpoważniejszych zdarzeń towarzyszących czwartkowej ulewie pretendują dwa wypadku na
Orawie. Tu najpierw kierowca dostawczego forda próbował przejechać swoim samochodem przez rzekę a kilka godzin póxniej podobny manewr zastosował kierowca ciągnika rolniczego.
Oba pojazdy oczywiście utknęły w środku koryt rzecznych. Siła wody spowodowała, ze ciągnik przewrócił się zabierając pod wodę kierowcę. Tego udało się uratować. Jak się później okazało w chwili zdarzenia był pijany.
To była powódź 1000-lecia. Tak wyglądał Kraków i inne miejsc...
WIDEO: Ulewy w Małopolsce.
Autor: Reporterzy Gazety Krakowskiej