Czytaj także: W Nowym Targu: nocny sklep powodem ostrej walki sąsiadów
- Trudno z nimi walczyć, są bardzo sprytne - mówi Wojtek Gromada, baca z Jaworek. - Choć mam dużo psów, w tym cztery duże owczarki, wilki potrafią je wywieść w pole. Część wilków z watahy absorbuje psy, odciągają je od stada owiec, a inne w tym czasie robią masakrę. Są pod ochroną i nie wolno do nich strzelać. Musimy być od nich sprytniejsi. Na razie to nam nie za bardzo to się udaje. Są noce, że psy nie zasypiają, bo w okolicy czują wilki.
Jan Janczy, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu, przyznaje, że wilcze watahy grasują nie tylko w Pieninach. - W tym roku zagryzione zostały już pierwsze sztuki. Na przykład w Jaworkach szczątków dwóch owiec w ogóle nie znaleziono, zginęły bez śladu - mówi Janczy.
Resztki zagryzionych zwierząt mają kolosalne znaczenie w momencie starania się o odszkodowanie lub dotację. - Jak wytłumaczyć Agencji Rolnej, gdzie podziały się owce, które były objęte dopłatą? - pyta Janczy. - Zagryzienia miały też miejsce w Łapszach i Kościelisku.
Według Janczego wilki przechodzą do nas ze Słowacji, gdzie trwa obecnie odstrzał.
Bacowie zauważyli w tym roku szczególną aktywność wilków. Zjadają nie tylko owce. W okolicy bacówki na Bukowinkach, po tej zimie znaleziono pięć zagryzionych łań.
Ustawa o ochronie przyrody zakazuje jakichkolwiek odstrzałów wilków. W sąsiedniej Słowacji taki zakaz nie obowiązuje. Naukowcy tłumaczą, że wilki atakują jedynie najsłabsze osobniki i w całym łańcuchu pokarmowym są pożyteczne.
Baca Kazimierz Furczoń, który ma bacówkę w Łapszach Wyżnych, uważa, że problem wilków trzeba załatwić raz na zawsze, bo owce na bacówkach to dla nich doskonały łup.
Uwaga! Nowy konkurs! Wymyśl nazwę dla pociągu i wygraj nagrody!
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**