Pomysł pana Kazimierza to silnik, w którym nie ma wału korbowego.
- Już 30 lat temu, gdy podchodziłem do egzaminu na prawo jazdy i tam zobaczyłem przekrój silnika, zaczęło mnie frapować, po co potrzebny jest w silniku wał korbowy - opowiada góral.
Po latach przemyśleń i wyliczeń uznał, że w silniku tłokowym siła działa na wał korbowy w najbardziej niekorzystnym momencie, przez co spora część mocy jest po prostu tracona.
- W moim silniku siła działająca na wał korbowy została przeniesiona na ramię korbowodu - wyjaśnia. To powoduje, że silnik pana Kazimierza będzie nawet 2-3 razy mocniejszy od silnika o tej samej pojemności obecnie stosowanego silnika w motoryzacji. - Ponadto lepsze osiągi będzie można uzyskać już na małych obrotach, dzięki czemu zużycie elementów silnika będzie zdecydowanie mniejsze - wyjaśnia Rzadkosz.
Przykładowo przy 10 tys. obrotów silnik osiągnie moc nawet 450 koni mechanicznych. Nowy rodzaj silnika można przystosować do spalania benzyny, ropy czy innego rodzaju paliwa.
- Myślę o możliwości zastosowania gazu propan-butan, czy choćby wodoru - wyjaśnia konstruktor. Tutaj pan Kazimierz współpracuje już z Politechniką Lubelską.
Praca nad silnikiem trwała 30 lat. - Problemów było co niemiara. W tym modelu wszystko ma swoje znaczenie, każdy kąt, każde zaokrąglenie, ruch łopatek etc. To wymagało sporo wyliczeń - mówi góral. - Najlepsze pomysły pojawiały się nocami. Często budziłem się ze snu i szedłem wyliczać - śmieje się.
Stworzony przez pana Kazimierza model silnika, jak i wyliczenia potwierdzone zostały przez naukowców m.in. z Politechniki Krakowskiej. Także urząd patentowy uznał, że rozwiązanie górala z Gliczarowa jest wysoce innowacyjne. Wymyślony silnik został przed rokiem opatentowany.
- Postanowiłem swoim pomysłem zainteresować firmy, które byłyby w stanie stworzyć prototyp takiego silnika - zaznacza Kazimierz Rzadkosz.
Chętni się znaleźli, jednak zażądali komputerowego projektu 3D. - Jestem właśnie na etapie kończenia wykonywania tego modelu - zaznacza.
Tu jednak kłania się szara rzeczywistość. Prototyp kosztuje nawet i 200 tys. zł. Pan Kazimierz nie ukrywa, że po tym, jak o jego wynalazku zrobiło się głośno, zgłosili się do niego ludzie, którzy są gotowi pomóc.
- Odezwały się do mnie także duże koncerny motoryzacyjne jak Ford czy General Motors. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - dodaje. Z pomysłowego sąsiada, o którym zrobiło się głośno w kraju, dumni są mieszkańcy Gliczarowa. - To mądry człowiek. Dzięki temu, że o jego silniku mówi cały kraj, podnosi to rangę naszego Gliczarowa. Pokazuje, że tu mieszkają mądrzy ludzie - mówi Janina Pawlikowska, mieszkająca ok. 800 metrów od Rzadkosza. - Może dzięki rozgłosowi nasza wieś się bardziej rozwinie turystycznie.
Przedwojenny Lasek Wolski [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!