Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogrom wśród jabłek. Sadownicy mówią o prawdziwej klęsce

Katarzyna Gajdosz
Stanisław Jurkowski ze swoją żoną Anną pomaga synowi w pielęgnacji sadu w Czerńcu. W tym roku nie udało im się ocalić drzewek. Gdyby zaczęli je podlewać, zabrakłoby im wody do mycia...
Stanisław Jurkowski ze swoją żoną Anną pomaga synowi w pielęgnacji sadu w Czerńcu. W tym roku nie udało im się ocalić drzewek. Gdyby zaczęli je podlewać, zabrakłoby im wody do mycia... Jerzy Cebula
Pozbawione deszczu jabłonie nie obrodziły. 70 proc. owoców trzeba przerobić na soki i dżemy. Dziś gminne komisje rozpoczynają szacowanie strat. Sadownicy liczą teraz na duże odszkodowania. Sądeccy sadownicy mówią o prawdziwej klęsce. Z powodu suszy owoce nie wyrosły i nadają się jedynie na soki. Załamują ręce, bo do dziś nie wiedzą, czy mogą liczyć na jakąkolwiek pomoc ze strony państwa. Komisje ocenią straty

Wiele obiecują sobie po rozpoczynających się dzisiaj pracach gminnych komisji, które mają oszacować ich straty w sadach. - Nadal jednak nie wiemy, czy za tymi szacunkami pójdą jakiekolwiek pieniądze na odszkodowania - martwi się Jan Dziedzina, wójt Łącka. 

Najpierw właścicielom sadów dało się we znaki rosyjskie embargo na polskie owoce i warzywa. Teraz nie sprzyja im pogoda. - W marcu ceny owoców drastycznie spadły, to niewątpliwie efekt embarga. Teraz cena jest dobra, ale cóż z tego, skoro nasze jabłka nie nadają się do konsumpcji. Z braku deszczu po prostu nie wyrosły. Nadają się tylko na przeciery i dżemy - mówi Andrzej Gasparski sadownik z  Podegrodzia, który nadzoruje sady. W poniedziałek z komisją wysłaną przez wojewodę, Gasparski odwiedził gospodarstwa na terenie gminy Łącko. Wrócił załamany. Owoce są małe, większość nawet nie osiągnęła siedmiu i pół centymetra średnicy. To minimalna wielkość, jakiej oczekują sklepy sieciowe, do których trafiają łąckie jabłka. - Żyjemy na bardzo zróżnicowanym terenie i o różnych glebach. Drzewa rosnące na łupkach mogły nawet nie owocować - mówi Gasparski. Aż 70 procent zbiorów pójdzie na przetwory.

W takiej sytuacji sadowników nawet nie pociesza to, że cena za jaką sprzedają owoce do skupów wzrosła dwukrotnie w porównaniu do ubiegłego roku. 

Jabłko za 1,2 zł za kilogram

Jabłka konsumpcyjne, których jest teraz najmniej, sprzedawane były zwykle poniżej kosztów produkcji, za 40-60 gr, dziś kosztują 1,20 zł za kilogram w skupie. 40 gr kosztuje kilogram owoców nadających się już tylko do przetworzenia. Gospodarze nie zarabiają. Gasparski wymienia tylko dwóch sadowników z gminy, którzy mają system nawadniania i nim mogli się ratować przy braku deszczu. Większość jednak przyznaje, że nawet nie podlewała usychających drzew.  - Gdybyśmy to zaczęli robić, zaraz zabrakłoby nam bieżącej wody do mycia się i gotowania. Wiele drzew po prostu pousychało - mówi Anna Jurkowska, która pomaga synowi w pielęgnacji 5-hektarowego sadu. - Nasze piękne championy kurczyły się w oczach - dodaje.Sadownicy nie ukrywają, że bardzo liczyli na rządowe wsparcie. 

Rząd pomoże?

Dwa tygodnie temu minister rolnictwa Marek Sawicki odwiedził Instytut Ogrodnictwa w  Brzeznej i  podał, że nie przewiduje dopłat dla rolników w związku z suszą. Mimo to dzisiaj zaczyna się w ich sadach szacowanie strat.  - To efekt poniedziałkowej wizyty delegacji wysłanej do Łącka na zlecenie wojewody - informuje wójt Jan Dziedzina. Czeka jak sadownicy na informację, czy za tym pójdą jakiekolwiek pieniądze na odszkodowania.

Bez względu na decyzje finansowe rządu, producenci owoców z Łącka i Olszany szukają sposobów, by uchronić się przed jeszcze większymi stratami.  - Chcemy wymusić na sieciach sklepów, by zmniejszyły wymogi co do średnicy jabłka konsumpcyjnego. Niech choć część zbiorów uda się sprzedać po wyższych cenach - mówi Adam Maciuszek, prezes Grupy "Olsad". 

______________

Rozmowa z Kazimierzem Rusnaczykiem, sadowinikiem z Łącka

Nie będzie w tym roku radosnego świętowania owocobrania?
Pewnie, że będzie. Trzeba cieszyć się z tego, co jest.

 Choć jest niewiele. Piękna pogoda nie sprzyja sadownikom?
Dla mnie piękna pogoda jest teraz. Pada deszcz i jest szansa, że nasze jabłka jeszcze trochę wyrosną. Mam sześć hektarów sadów. W ubiegłym roku zebrałem około 60 ton jabłek. W tym, jak uzbieram 30, to będzie wszystko. Większość nadaje się na soki. To owoce drugiej kategorii. 

 Czy to znaczy, że nie znajdziemy łąckich jabłek na półkach w sklepach?
Znajdziemy, ale będzie ich znacznie mniej. Szacuję, że z moich zbiorów tylko około 20 procent to będą jabłka konsumpcyjne. 

 W tym roku cena jabłek jest wyższa. To daje nadzieję na zysk?
Jabłka przemysłowe nie są w stanie pokryć strat. Zwykle pozwalały podreperować budżet. Teraz nie ukrywam, że liczymy na odszkodowania. Mówi się o 400 zł od hektara dla rolników nieubezpieczonych, 800 zł dla ubezpieczonych. Czy tak będzie? Czekamy na decyzje. 

Źródło: Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska