Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy w Ligue1. Glik czeka na nagrodę, Krychowiak idzie jego śladem, a Stępiński strzela i marnuje

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
Kamil Glik przeżywa jeden z najlepszych okresów w karierze klubowej
Kamil Glik przeżywa jeden z najlepszych okresów w karierze klubowej Frank Augstein
Kamil Glik jest w Monte Carlo niewiele ponad miesiąc, ale już przeżywa jeden z najlepszych okresów w karierze klubowej. Jego drużyna taranuje wszystko na swojej drodze, a Polak niemal bezbłędnie dyryguje obroną. Po pewnym zwycięstwie nad Rennes (3:0, po dwóch latach znowu gol Falcao w Ligue1), Monaco jest nie tylko liderem, ale najbardziej efektywnie grającym zespołem w lidze.

Glik może sobie przypomnieć udany sezon sprzed dwóch lat w Torino, gdy wychodziło mu niemal wszystko, nawet strzelanie goli, i ciekawą anegdotę, którą przy okazji dobrej gry opowiedział na łamach "L'Equipe" Urbano Cairo, prezes i właściciel "Granatowych". - Występowaliśmy razem w programie telewizyjnym zaraz po tym, jak zdobył piątą albo szóstą bramkę w sezonie. Jak na obrońcę, całkiem sporo, więc obiecałem mu przed kamerami, że dostaje premię 25 tys. euro, a jeśli strzeli kolejne dwa gole, to dostanie drugie tyle. I tak się stało! Ale był zaskoczony...

Czy właściciel Monaco, rosyjski miliarder Dimitri Rybołowlew też pomyśli o nagrodzie? Bo pochwały wobec Glika płyną z każdej strony. Dzisiaj to na pewno jeden z najlepszych obrońców Ligue1, co po raz kolejny znalazło potwierdzenie w dobrych notach (7 po zwycięstwie z Tottenhamem i 6 po spotkaniu z Rennes).

Wysokie zwycięstwo PSG nad Caen (6:0) - podobnie jak w ubiegłym sezonie też po meczu Ligi Mistrzów - przejdzie do historii nie tylko dlatego, że Edinson Cavani strzelił cztery gole i to w jednej połowie. Grzegorz Krychowiak po raz pierwszy rozegrał całe spotkanie w barwach paryżan i to mimo wcześniejszych informacji, że po wtorkowym występie przeciw Arsenalowi tym razem Unai Emery dał mu więcej odpocząć. Nie dał. Oznacza to, że wybory hiszpańskiego trenera są od kilku tygodni mało przewidywalne, ale przede wszystkim - że Polak coraz lepiej zaznacza swoje terytorium w wypełnionej silnymi rywalami II linii PSG. Po kilku tygodniach oczekiwania na debiut (w ubiegłej kolejce), to kolejna dobra informacja, bo Krychowiak nabiera rytmu meczowego. Zagrał już trzy razy z rzędu, dwa razy od początku i bierze przykład z Glika, który ma pewne miejsce w Monaco.

Co równie ważne, trener bez przerwy dokonuje rotacji w składzie, ale jeśli już daje szansę naszemu zawodnikowi, to wpuszcza go tam, gdzie czuje się najlepiej, czyli na pozycję defensywnego pomocnika grającego bezpośrednio przed środkowymi obrońcami. A w przypadku innych zawodników bywa różnie, bo np. Blaise Matuidi został ustawiony w meczu z Arsenalem jako... skrzydłowy, żeby ograniczyć po lewej stronie zapędy ofensywnie grającego Bellerina.

W ogóle paradoks budowanego na nowo PSG, na którym Emery nie odcisnął jeszcze swojego piętna, polega na tym, że hiszpański trener forsował na początku grę z dwoma defensywnymi pomocnikami, a ostatnio coraz częściej skłania się do gry w ustawieniu 4-3-3, wykorzystywanym przez Laurenta Blanka, swojego poprzednika. Czy to trwała zmiana - nie wiadomo. Faktem jest, że paryżanie lepiej się odnajdują na boisku, a i Krychowiak ma wtedy większe szanse na grę.

Czy te okazje, które mu daje Emery, Polak wykorzystuje? Zarówno z Arsenalem, jak i w Caen zagrał poprawnie, choć w Lidze Mistrzów miał więcej strat i niecelnych podań (noty 4 i 6 w L'Equipe oraz 5,5 i 6,5 w Le Parisien), ale warto zauważyć, że jego koledzy ze środka pola zostali ocenieni co najmniej tak samo albo wyżej.

Zwraca też uwagę podobne zachowanie, jakie Krychowiak pokazuje w reprezentacji - zdarza mu się cofać między dwóch środkowych obrońców, co pozwala bocznym defensorom na bardziej odważną grę do przodu.

Na swojego pierwszego gola dla Nantes nie kazał długo czekać Mariusz Stępiński, ale nie może być do końca zadowolony. Były gracz Ruchu mógł sam rozstrzygnąć losy meczu w Nancy, ale przy stanie 1:1 nie wykorzystał jeszcze jednej znakomitej okazji (kolejne podanie od Bammou), będąc sam na sam z bramkarzem. Polak został sprowadzony właśnie po to, żeby odblokować "Kanarki", bo drużyna prezesa Waldemara Kity ma największy problem ze skutecznością.

Mieszane uczucia może mieć Igor Lewczuk po debiucie w Bordeaux (porażka 0:1 u siebie z Angers). Występ był nieprzewidziany, bo w ostatniej chwili trener Jocelyn Gourvennec musiał zrezygnować z Gregory'ego Sertica. Francuz jest nominalnym pomocnikiem, ale dotychczas blokował miejsce byłemu legioniście na środku obrony. Lewczuk dostał jednak za swój występ poprawną notę 5, jak kilku innych kolegów, a lepiej został oceniony tylko kapitan Jaroslaw Plasil.

Na powrót do składu Rennes musi jeszcze poczekać Kamil Grosicki, który wprawdzoe trenuje już normalnie po kontuzji, ale na razie trener odesłał go do rezerw. W sobotnim meczu z Trelissac drużyna Rennes B zremisowała 2:2, a "Grosik" grał w nietypowych dla siebie warunkach. Na prawdziwie czwartoligowym boisku. Po wypełnionych stadionach na Euro zderzenie jest kolosalne.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Polacy w Ligue1. Glik czeka na nagrodę, Krychowiak idzie jego śladem, a Stępiński strzela i marnuje - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska