Jak udało nam się ustalić, świadkowie zdarzenia przekazali policjantom numery rejestracyjne czerwonego kabrioletu, którym odjechał krewki mężczyzna. Wcześniej dziesiątki ludzi widziały, jak wymachiwał długim na około 30 cm nożem, grożąc grupce osób. Właściciel auta jest dobrze znany piwniczańskiej policji, ale z monitoringu wynika, że to nie on był w sobotę na Radwanowie. Być może pożyczył samochód znajomemu.
- Prowadzimy czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie, jakim jest posiadanie niebezpiecznego narzędzia w miejscu publicznym z zamiarem jego użycia - mówi Anna Walczewska z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu. - Za to grozi areszt, ograniczenie wolności albo grzywna nie niższa niż trzy tysiące złotych.
Policjanci chcą ustalić, kto sprowokował awanturę. W sobotę wezwani zostali na ratunek już po godz. 15, czyli po zakończeniu pracy piwniczańskiego komisariatu. Patrol z Muszyny jechał na wezwanie ponad 30 km. Zanim dotarł na miejsce, uczestników zajścia już nie było. Żadna z zastanych na kąpielisku osób nie złożyła zawiadomienia dotyczącego kierowania gróźb karalnych.
Po incydencie codziennie od godz. 14 do 20 nad bezpieczeństwem osób wypoczywających nad odkrytym basenem czuwa ochroniarz.
- Zatrudniliśmy na umowę o dzieło mężczyznę odpowiedniej postury, który ma obserwować, co się dzieje - zaznacza Janina Janur, która odpowiada za kąpielisko na Radwanowie. Ochroniarz zarabia 15 zł za godzinę.