Liczyła się każda minuta, bowiem dziecko potrzebowało natychmiastowego przeszczepu nerki a sznur samochodów, którymi w poniedziałkowy wieczór ludzie tłumnie wracali z letniego wypoczynku droga S7, uniemożliwiał dalszą jazdę.
Ford, którym jechali z dzieckiem do szpitala mieszkańcy Wadowic utknął w gigantycznym korku. Jego w dramatycznych słowach poprosiła o pomoc dzwoniąc na numer alarmowy 112
"Było przed godziną 22.00, gdy na numer alarmowy 112 zadzwoniła kobieta i poinformowała operatora, że jest w dramatycznej sytuacji, gdyż jadą z mężem z Wadowic wraz z kilkuletnim synem, który musi natychmiast znaleźć się w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Ich samochód utknął jednak w korku około 50 kilometrów od celu - opisują sytuację policjanci z Piaseczna pod Warszawą.
Tego dnia na stanowisku byli asp.sztab. Albert Frydrykiewicz i st.asp. Jacek Konopko, policjanci skontaktowali się bezpośrednio ze zgłaszającą i ustalili, że ich syn wymaga natychmiastowej operacji przeszczepu nerki, a sytuacja na drodze uniemożliwia im dotarcie do szpitala" - czytamy na stronie internetowej KPP Piaseczno.
Funkcjonariusze z wydziału ruchu drogowego, w składzie mł.asp. Jarosław Kwaśnik i st.sierż. Łukasz Grzegorek odnaleźli wskazany im pojazd i bez zbędnej zwłoki wykorzystując sygnały dźwiękowe i świetlne przez niemal 50 kilometrów eskortowali samochód z wymagającym pilnej operacji dzieckiem pod same drzwi wejściowe do Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu - mówią policjanci spod Warszawy.
Już wiadomo, że wszystko skończyło się dobrze, a maluch wraca po operacji do zdrowia. We wtorek do komendy policji w Piasecznie dotarła informacja od wzruszonej mamy chłopca, o tym, że operacja przeszczepu nerki przebiegła pomyślnie.
Follow https://twitter.com/gaz_krakowskaWIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 15. Co to jest andrus?