POLSKA - ARGENTYNA. Zobacz zapis relacji live
Polska - Argentyna 24:22 (13:13)
Polska: Malcher (8 obron), Kornecki (7 obron) - Krajewski 6 - T. Gębala 3, Chrapkowski 1- Łyżwa 1, Jachlewski - Paczkowski 1, Przybylski 4 (1) - Moryto 3, Daszek 2 - Daćko 3, Walczak.
Karne. Polska: 1/2. Argentyna: 6/7. Kary. Polska: 8 minut. Argentyna: 8 minut. Sędziowali: M. Kolahdouzan i A. Mousaviyan (Iran).
Przebieg: 1:0, 1:1, 2:1, 2:2, 3:2, 3:4, 4:4, 4:5, 6:5, 6:7, 8:7, 8:8, 9:8, 9:10, 12:10, 12:12, 13:12, 13:13 - 13:14, 14:14, 14:16, 15:16, 15:17, 16:17, 16:19, 17:19, 17:22, 24:22.
Polscy piłkarze ręczni po nielekkim boju wygrali swój ostatni mecz na mistrzostwach świata we Francji. W Brest uporali się z Argentyną i zdobyli puchar pocieszenia, czyli President Cup, otrzymując go od prezydenta Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej, Hassana Mousstafy.
Z powodu przeziębień nie mogli zagrać Łukasz Gierak, Paweł Niewrzawa i Adam Morawski, a kontuzjowany był Maciej Gębala. Mecz był wwykonaniu naszej reprezentacji taki, jak większość na tych mistrzostwach - bardzo dobrze bronił Adam Malcher, nieźle spisywała się obrona, ale nasi zawodnicy popełniali mnóstwo szkolnych błędów w rozegraniu piłki. Na szczęście na niezłym poziomie w przekroju całego spotkania, stała skuteczność. Jednym z bohaterów naszej reprezentacji był wychowanek bramkarz Górnika Zabrze, Mateusz Kornecki.
W pierwszej połowie prowadzenie kilka razy przechodziło z rąk do rąk. W26 minucie nasz zespół pierwszy raz wyszedł na dwubramkowe prowadzenie (12:10), po tym, jak trzy bramki z rzędu zdobył Rafał Przybylski. Argentyńczycy śmiało wchodzili w naszą strefę i często zarabiali rzuty karne, w pierwszej połowie mieli ich aż pięć, z czego jeden obronił debiutujący na mistrzostwach świata Kornecki.
Na pierwszą bramkę po przerwie trzeba było czekać prawie sześć minut i zdobyli ją Argentyńczycy. A łącznie z końcówką pierwszej części, biało -czerwoni w 11 minut zdobyli tylko jednego gola. Nic dziwnego, że na dwubramkowe prowadzenie zaczęli wychodzić rywale. Niestety, w pierwszym kwadransie drugiej połowy nasi gracze popełniali jeszcze więcej prostych strat, a gdy do tego doszła nieskuteczność, Argentyńczycy odskoczyli nam na pięć bramek (48 minuta, 17:22). Ale nasz zespół zaliczył pogoń, jakiej nie powstydziłaby się stara, dobra reprezentacja, nawet ta z najlepszych czasów drużyny prowadzonej przez Bogdana Wentę. Polacy zaczęli bardzo dobrze bronić, świetną zmianę zmęczonemu Malcherowi dał Kornecki i przez 12 ostatnich minut biało-czerwoni nie stracili bramki! A że wreszcie trafiali prawie bezbłędnie, to zdobyli w tym czasie siedem goli.